Marek Hłasko, sudecka baza ludzi umarłych

W 1950 16-letni wówczas Marek Hłasko przez ponad miesiąc pracował w morderczych warunkach przy transporcie drewna w Górach Bialskich. Jak do tego doszło? Szczegóły są okryte tajemnicą. Prawdopodobnie odbywał karę dyscyplinarną za naruszenie "socjalistycznej dyscypliny pracy" cokolwiek to miało znaczyć. Doświadczenia tam nabyte stały się podstawą do napisania opowiadania, a potem powieści, którą Czesław Petelski zekranizował pod tytułem "Baza ludzi umarłych". Hłasko oburzony zmianą wymowy powieści zażądał usunięcia swojego nazwiska z czołówki. Akcja "Bazy..." także ze względów propagandowych toczy się w Bieszczadach. Marek Hłasko jednak pisał o Sudetach.

Zbiór cytatów. Co wiemy o pobycie 16-letniego Marka Hłaski pod koniec 1950 w Górach Bialskich? Wiadomo, że na podstawie zdobytych tam doświadczeń napisał opowiadanie "Głupcy wierzą w poranek" publikowane w odcinkach w 1957 w tygodniku "Panorama". Ponieważ były to jeszcze czasy odwilży od razu wydano mu powieść "Następny do raju". I już w 1958 odbyła się premiera filmu Czesława Petelskiego "Baza ludzi umarłych". W tym samym roku Hłasko wyjeżdża do Paryża, zdążył jednak zobaczyć film i w proteście przeciwko zakończeniu całkowicie zmieniającemu wymowę żąda usunięcia swojego nazwiska z czołówki.

W książce nie ma mowy o tym gdzie dzieje się akcja, wiadomo że chodzi o Sudety, bo Hłasko nigdy nie opisywał miejsc nieznanych mu z własnego doświadczenia. Film natomiast przeniesiony jest w Bieszczady, co jest oczywistym zabiegiem propagandowym. Nie wypadało pokazywać jak dziką okolicą były tzw. Ziemie Odzyskane, przecież PRL znakomicie je zagospodarował! No a Bieszczady zawsze były tym dzikim zakątkiem, po którym widać było jaki zły i zaniedbany jest wschód, więc ostateczniee dobrze, że odpadły od Polski.

Oto cytaty:

Od 15 listopada 1950 r. do końca grudnia w Centrali Drzewnej "Paged" w Bystrzycy Kłodzkiej był zatrudniony jako kierowca znakomity polski pisarz Marek Hłasko. Pracował w Bielicach w Górach Bialskich i najbliższej okolicy przy zwózkach drewna. Tak opisuje swoje wspomnienia z tego okresu: "Wstawaliśmy o czwartej rano, a o dziesiątej kończyliśmy załadunek na stacji; potem jechało się jeszcze czterdzieści kilometrów do domu, co przy samochodzie typu GMC z przyczepą, po górskich drogach zajmowało około dwóch godzin. Niedziel i świąt nie było; pod koniec miesiąca kierownik bazy w Bystrzycy Kłodzkiej oświadczał nam, że wyrobiliśmy około czterdziestu, czasami czterdziestu pięciu procent normy. W tym czasie widziałem dwa wypadki śmiertelne i jeden wypadek złamania kręgosłupa; zresztą ten też zdaje się umarł już w szpitalu, gdyż nie byliśmy w stanie odtransportować go natychmiast". W innym fragmencie pisze tak: "Tam nikt o nic nikogo nie pytał, tam wszystko było jasne; to znaczy, że na góry i na tę robotę nie ma innych amatorów. Przyjechałem nocą do miasteczka B., przespałem się w brudnym i zimnym hoteliku - a następnego dnia byłem już w górach". Doświadczenia z tej pracy posłużyły mu do napisania w 1957 r. opowiadania "Głupcy wierzą w poranek", które było początkowo wydawane w odcinkach. Potem próbowano wydania w formie książkowej, co skończyło się konfiskatą nakładu przez cenzurę. Książka ukazała się dopiero w Paryżu, nakładem Instytutu Literackiego. Tytuł zmieniono na "Następny do raju". Tekst posłużył reżyserowi Czesławowi Petelskiemu do nakręcenia filmu "Baza ludzi umarłych", który miał premierę w 1958 r.

Blanka Myszkowska "Sudety" Hachette 2007, s 237

28 września 1950 r. szesnastoletni wówczas Marek Hłasko został skazany za naruszenie socjalistycznej dyscypliny pracy przez Sąd Grodzki we Wrocławiu na 2 miesiące pracy z potrąceniem 10% zarobków. Wyrok odbył w firmie, która go zaskarżyła; od 15 listopada 1950 r. do 1 stycznia 1951 r. był zatrudniony jako pomocnik kierowcy w Bazie Transportowej "PAGED-u" w Bystrzycy Kłodzkiej. Doświadczenia z wywózki drewna z lasów dzikiego pogranicza wykorzystał w książce "Następny do raju", publikowanej w tygodniku "Panorama" pt. "Głupcy wierzą w poranek" od początku 1957 r.
W naturalnej scenerii, na drogach między Dusznikami, Bystrzycą, Lasówką, realizowano sceny filmu "Baza ludzi umarłych" (reż. Cz. Petelski) , opartego na powieści - jednego z pierwszych i ważniejszych dokonań tzw. czarnej serii polskiego kina końca lat 50. Pisarz wyjechał z kraju w lutym 1958 r., a więc przed premierą filmu (10 sierpnia 1959 r.). Jednak wcześniej, po obejrzeniu części nakręconego materiału, zażądał - ze względu na wprowadzone zmiany ideologiczne - usunięcia jego nazwiska z czołówki.

Cyprian Skała "Sudety praktyczny przewodnik" Pascal 2008 s 386

Akcja filmu "Baza ludzi umarłych" rozgrywa się w Bieszczadach, a Góry Bialskie uważane za najdzikszy zakątek Sudetów ze względu na ukształtowanie, przyrodę i małe zaludnienie nazywane bywają "sudeckimi Bieszczadami". Ale żeby było jeszcze ciekawiej internet podaje iż "Bazę..." kręcono on location, czyli w okolicy wsi Bielice.

Tu kontekst biograficzno-polityczno-artystyczny "Bieszczady czy Karkonosze?" [ http://www.filmweb.pl/film/Baza+ludzi+umarłych-1958-4081/discussion/Bie… ] ("Bielice - Baza ludzi umarłych" [ http://www.polskanafilmowo.pl/filmowe-miejsce,19,bielice,PL ] ):

W 1950 roku Hłasko rozpoczyna pracę w Stoczni Rzecznej we Wrocławiu. Pracując uczęszcza na kurs samochodowy, po jego ukończeniu otrzymuje w stoczni etat pomocnika kierowcy. We wrześniu 1950 roku Sąd Grodzki we Wrocławiu skazuje go na karę finansową za "naruszenie zabezpieczenia socjalistycznej dyscypliny pracy". Musi szukać innego zajęcia...
15 listopada 1950 roku 16-letni Marek Hłasko rozpoczyna pracę w Pagedzie
Centrala Bystrzyca Kłodzka. Trafia do bazy samochodowej w Górach Bialskich (południowo-wschodni obszar Ziemi Kłodzkiej) w okolicach wsi Bielice. Tereny te ze względu na swoją malowniczą "dzikość" i brak infrastruktury nazywane są "Bieszczadami", bądź dokładniej "Śląskimi Bieszczadami". Na wykończonych wojną ciężarówkach: studebakerach (studach) i GMC-ach (dżemsach) kierowcy Pagedu zwożą dłużycę z Gór Bialskich i Złotych do Stronia Śląskiego. Stronie to małe miasteczko żyjące z kolei - krańcowa stacja linii kolejowej i przemysłu drzewnego - tartaki. Razem z innymi, pomiędzy wyrębami w lesie a Stroniem, kursuje na studebakerze pomocnik kierowcy - Hłasko. Jazda po ośnieżonych górskich bezdrożach, ciężarówką, która nawet nie posiada kabiny (tylko brezentowy daszek), jest pracą wykańczającą psychicznie i fizycznie nawet dla doświadczonych "kieryków". Nastoletni Hłasko wytrzymuje tam miesiąc. Wraca do Wrocławia...
W grudniu 1950 roku rodzina Hłasków-Gryczkiewiczów przeprowadza się z Wrocławia do odbudowywanej Warszawy. Marek w styczniu 1951 roku kończy 17 lat. W stolicy podejmuje pracę jako kierowca w Bazie Sprzętu Zjednoczenia Budownictwa Miejskiego, zaczyna pisać...

Chociaż prawdę mówiąc teoria iż pracował w Pagedzie za karę jest bardziej prawdopodobna.

I dalszy ciąg życia Marka "List Marka Hłaski do Henryka Berezy III 1957":

Heniu - błagam cię, załatw mi taką sprawę. Napisz do Naczelnego Redaktora Paryskiej Kultury - Giedroycia - list w moim imieniu, że ja - M.H. - jestem ciężko chory - zapalenie mięśnia sercowego - i że nie mogę na razie przysłać obiecanego materiału ["Cmentarze" - przyp. WO]. Kochany, ci filmowcy zajebują mnie na śmierć, ja dzień i noc pieprzę się z tymi scenariuszami (...) na tę szoferską historię czeka Wajda - w następnym pokoju, w poniedziałek był Ford w sprawie "Ósmego dnia tygodnia", wczoraj wpadł jeszcze Wojtek Has konsultować dialogi (...) Proszę, uratuj mnie i w tej sprawie; jak ratowałeś mnie już w dziesiątkach innych.