Henryk Worcell - zaklęte rewiry Ziemi Kłodzkiej

Henryk Worcell - autor powieści "Zaklęte rewiry" miał mało znany, a trwający ponad 10 lat, sudecki epizod. W latach 1945-57 był osadnikiem na tzw "Ziemiach Odzyskanych". Najpierw mieszkał z rodziną we wsi Skrzynka, do 1946 razem z wciąż pozostającymi tam Niemcami. Już po kilku latach w 1949 dość miał trudów pracy na roli, nie pozostawiającej czasu na pisanie. od 1949 był więc bibliotekarzem w sąsiednich Trzebieszowicach.

W tym okresie powstały interesujące reportaże opisujące życie osadników , na tyle dokładne i szczere, że autor znalazł się w konflikcie z miejscową ludnością. Rozpoczęła się wojna na donosy, z powodu której musiał współpracować z UB. W końcu kiedy, po kolejnej bójce stracił oko i jego zdrowie było zagrożone, podjął decyzję o rzuceniu w cholerę tego całego osadnictwa i wyjeździe do Wrocławia.

Tadeusz Kurtyka (znany powszechnie jako Henryk Worcell) urodził się w 1909 we wsi Krzyż (obecnie dzielnica Tarnowa), a zmarł w 1982 we Wrocławiu. Prozaik i publicysta, znany głównie z dwóch zekranizowanych powieści (obie w 1975): "Zaklęte rewiry" (Kraków 1936) i "Grzech Antoniego Grudy" (Skrzynka 1948), po wojnie autor opowiadań i artykułów o życiu polskich osadników w poniemieckich wsiach na ziemi kłodzkiej. To właśnie wtedy, w 1947 w Skrzynce urodził się jego syn Wojciech Kurtyka, znany alpinista.

Worcell pochodził z biednej chłopskiej rodziny. W 1913 przenieśli się z Krzyża do Brzeźnicy (przysiółka Woli Radłowskiej) gdzie mieli 9 morgów. Ukończył 4 klasy szkoły powszechnej i podjął naukę w I Państwowym Gimnazjum Matematyczno-Przyrodniczym w Tarnowie, ale jak wspomina "Nie miałem cierpliwości ślęczeć nad książką szkolną, natomiast z zapałem zabierałem się do rzeczy przekraczających możność zrozumienia ich w tym czasie." Słabe wyniki w szkole i konflikt z ojcem, spowodowały, że w 1925, w wieku 16 lat, razem z kolegą z tej samej wsi uciekł do Krakowa: "Nie mogłem znieść zależności od ojca, który mnie zmuszał do pracy w lesie i na roli, natomiast gdy uciekłem i zostałem "samodzielny", wytrzymałem trzy lata praktyki w restauracji Niemca, gdzie co miesiąc praktykanci uciekali lub byli wydalani." Od 16 roku życia pracował w luksusowym Grand Hotelu przy ul Sławkowskiej w Krakowie: jako pomywacz, bufetowy, a później jako kelner. Budynek w którym znajdował się istniejący do dziś pod tą samą nazwą hotel, kupili w 1875 Czartoryscy i nawet zdążyli tam urządzić swój dom miejski. Po 10 latach sprzedali go jednak i od 1886 aż do dziś sprawuje tą samą funkcję.

Tam w restauracji hotelowej zwrócił na niego uwagę Michał Choromański, zauważył kelnera czytającego podczas przerwy w pracy i to nie jakąś tanią literaturę, ale "Sonatę Kreutzerowską" Lwa Tołstoja. Poznali się i kiedy Choromański dowiedział się, że kelner pisze dziennik, zachęcił go do kształcenia się i pracy nad warsztatem pisarskim. Wymyślił mu nawet pseudonim literacki - Henryk Worcell. Choromański gdyby nie dwie zekranizowane powieści "Zazdrość i medycyna" oraz "Schodami w górę, schodami w dół" byłby dziś pisarzem kompletnie zapomnianym, co jednak koniecznie trzeba o nim wiedzieć to fakt, że urodził się w Rosji, na obecnej Ukrainie a do Polski przyjechał z powodu choroby matki w 1924. Miał wtedy 20 lat i w ogóle nie znał języka polskiego. Siedem lat później wydaje pierwszą powieść, a kiedy spotyka Worcella jest już pisarzem z dorobkiem.

Wydana w 1936 (10 lat doświadczenia w zawodzie w wieku 27 lat!) debiutancka powieść o pracy kelnerów "Zaklęte rewiry" od razu wzbudziła sensację i uznanie wśród krytyków. Lewicy spodobała się narracja klasowa i opis "klasy próżniaczej", tradycjonalistyczny Kraków dostrzegł w niej świetną prozę obyczajową. Po sukcesie powieści przeniósł się do Zakopanego i wszedł w tamtejsze środowisko literackie. Poznał wielu pisarzy m in Kornela Makuszyńskiego, Zofię Nałkowską, Władysława Broniewskiego, Leona Kruczkowskiego, Karola Irzykowskiego i Witkacego. Podczas wojny starał się żyć w ukryciu, ale w 1943 został wzięty na roboty przymusowe do Niemiec, gdzie doczekał do końca wojny. I w ten sposób po nagłym sukcesie nastąpił najgorszy okres w jego życiu, nabawił się tam nieuleczalnej germanofobii.

Po wojnie osiadł na tzw. Ziemiach Odzyskanych: "Zaraz po zakończeniu działań wojennych wróciłem do Zakopanego z moją obecną żoną i stanąłem przed problemem: co ze sobą począć. Do kelnerstwa nie chciałem wracać i wobec tego wziąłem skierowanie jako osadnik na ziemię kłodzką. Wyjechałem wraz z grupą górali i tak zaczęło się jedno z najdziwniejszych i chyba najciekawszych doświadczeń mojego życia." Zamieszkał w miejscowości Heinzendorf (dzisiejsza Skrzynka) w lipcu 1945 rozpoczynając życie rolnika na 10 ha gospodarstwie. Osadnicy mieszkali wśród Niemców, dopiero w lutym 1946 rozpoczęło się ich wysiedlanie, czyli prawie rok mieszkali z autochtonami przez ścianę na tym samym gospodarstwie.

Podczas wojny nie pisał, ale zaraz po powrocie zabrał się za powieść opartą na doświadczeniach z pracy przymusowej, jednak nigdy jej nie skończył. W październiku 1945 w "Tygodniku Powszechnym" ukazał się jej jedyny opublikowany fragment zatytułowany "Wojna się kończy o północy".

Natomiast w grudniu 1945, w 11. numerze katowickiej "Odry" wydrukowano jego pierwszy reportaż z Ziem Odzyskanych pt. "Gorący dzień w Heinzendorfie". Równolegle z pisaniem zajmował się pracą w gospodarstwie i brał udział w życiu tworzącej się społeczności:

(...) do samego karmienia trzy razy dziennie (...) 4 krowy, wół, koń, źrebię, 2 cielęta, 3 kozy, 2 owce, 20 kur, 5 gęsi, 16 królików, do tego przybędą prawdopodobnie 2 prosięta. (...) Wieczorami jesteśmy skonani, ledwo że nogami ruszamy, ale mimo to praca cieszy.

Wiosną 1947 w tym samym czasopiśmie pojawiły się pierwsze rozdziały powieści "Odwet":

Cieszy mnie praca nad Odwetem, tymczasowy tytuł książki, a jednocześnie czuję lęk przed dalszym ciągiem i przed wiosennymi pracami w polu i domu. Temat powieści jeszcze zbyt świeży, nie zawsze umiem zdobyć się na należyty dystans.(...) bądź co bądź byłaby to pierwsza powieść z Życia na Ziemiach Odzyskanych.

We wrześniu 1947 rodzi im się syn Wojciech. Ostatni, piętnasty rozdział powieści został ukończony w marcu 1948. Kolejne rozdziały zostały opublikowane w "Odrze", a także w innych periodykach, w tym samym roku. Po przesłaniu jej do wydawnictwa Czytelnik zaakceptowano ją do druku, jednak zasugerowano wprowadzenie zmian i uzupełnień. Książkowa wersja licząca 18 rozdziałów została ukończona jesienią 1948 i opublikowana pod zmienionym tytułem "Wotan odjechał pociągiem".

W 1948 w prasie ukazały się 2 opowiadania: "Brzydula" i "Grzech Antoniego Grudy" oraz 2 artykuły "Koło Kłodzka kwitnie len" i "Ludzie ze Skrzynki". Po opublikowaniu tego ostatniego i fragmentów Odwetu, Worcell stał się obiektem ostrych ataków ze strony miejscowych. W kolejnym roku w "Odrze" ukazały się: "Rezerwat dzikich" (w którym opisywał sprawę miejscowego sołtysa) oraz powiastka "U nas inaczej", powstała po podróży do rodziców, wówczas to ostatecznie pogodził się z ojcem.

Konflikty z sąsiadami i wyczerpująca praca na roli spowodowała, że jesienią 1949 postanowił opuścić gospodarstwo w Skrzynce i całkowicie zająć się pracą literacką. Wyprowadzając się ze Skrzynki zmuszony był zapłacić ok. 100 tysięcy złotych kary nałożonej przez powiatową komisję rolną. Zamieszkał w sąsiednich Trzebieszowicach, gdzie został bibliotekarzem. Po każdym reportażu i artykule Worcella, które opisywały miejscowe stosunki społeczne, do władz powiatowych lub nawet centralnych trafiały liczne donosy, w których oskarżano go o wszystko co mogło zaniepokoić władze. W odpowiedzi robił to samo - wg IPN w latach 1949-1955, czyli cały okres zamieszkiwania w Trzebieszowicach, współpracował z UB. W końcu podczas bijatyki z miejscowym stracił oko. Po tym wydarzeniu w 1957 wraz z rodziną przeniósł się na stałe do Wrocławia, gdzie spędził resztę życia.

We Wrocławiu zamieszkali w kamienicy przy ul. Marii Curie-Skłodowskiej 40. Jest to modernistyczny, zaniedbany obecnie budynek z 1928 roku, na fasadzie umieszczona jest tablica pamiątkowa. W 1964 znowu nawiązała z nim kontakt Służba Bezpieczeństwa, dla której pracował jako TW "Konar", nie byli jednak zadowoleni ze współpracy bo zerwali ją w 1973. W 1972 napisał zbiór opowiadań "Antoni Gruda i inne opowiadania", jedno z nich zostało zekranizowane w 1975 pod tytułem "Grzech Antoniego Grudy" - obsada byłą znakomita. W ogóle 1975 to był bardzo dobry rok dla Worcella, który znowu stał się sławny dzięki spektakularnej ekranizacji "Zaklętych rewirów", który okazał się jednym z ważniejszych i bardziej popularnych filmów PRL-u. Były to jedyne filmowe adaptacje twórczości Worcella.

Pisarz umarł w czerwcu 1982 i został pochowany na cmentarzu św. Wawrzyńca przy ulicy Bujwida.