Festung Breslau 1945 täglich

wojenna kronika zagłady

12 stycznia 1945, piątek

W tym piekle pełnym ognia, dymu i ciemności

ostatnia aktualizacja: 2025-01-20

Atak!

Dziś o czwartej rano, prawie cztery godziny przed świtem, zaczęło się przygotowanie artyleryjskie ostatniej tak dużej ofensywy tej straszliwej wojny.

1 Front Ukraiński pod dowództwem marszałka Iwana Koniewa rozpoczął operację sandomiersko-śląską, pierwszą część operacji wiślańsko-odrzańskiej. Jak sama nazwa wskazuje, celem operacji było wyjście z linii Wisły i dojście do Odry.

Tak to wyglądało później, z wygodnej perspektywy kronikarzy wojny, którzy dla chwały zwycięskiej i niezwyciężonej Armii Czerwonej opisali ją tak by każdy strzał był w dziesiątkę. Mówi się o tym teksański snajper: strzelasz w stodołę a potem dorysowujesz tarcze.

W rzeczywistości 12 stycznia zaczęła się operacja berlińska - to Berlin był celem i Armia Czerwona miała przełamać obronę i rozbijając wszystkie kolejne bardziej lub mniej prowizoryczne linie obrony i do marca wyjść szerokim łukiem na przedpole Berlina. Czyli wszystko w dwa miesiące z krótką przerwą operacyjną.

Pisze o tym wprost Majewski (“Dolny Śląsk 1945. Wyzwolenie”):

Wszystkie wysiłki dowództwa hitlerowskiego nie zdołały jednak odwrócić druzgocące klęski, jaką armia niemiecka poniosła w ciągu pierwszych miesięcy 1945 r. Była ona rezultatem przeprowadzonych przez Armię Radziecką, zakrojonych na ogromną skalę operacji zaczepnych. Pierwszą z nich zrealizowaną w styczniu, była operacja “Wisła - Odra” 1 Frontu Ukraińskiego we współdziałaniu z 4 Frontem Ukraińskim oraz ściśle z nią powiązana operacja wschodniopruska 2 i 3 Frontu Białoruskiego. Jak wspomina ówczesny szef Zarządu Operacyjnego Sztabu Generalnego Armii Radzieckiej generał Sztemienko: “W ostatnich dniach października i na początku listopada 1944 r. dokładnie sprecyzowano główne założenia kolejnej operacji, której celem miało być ostateczne rozgromienie hitlerowskiej machiny wojennej […]. Do 7 listopada […] w Sztabie Generalnym pracowali dowódcy Frontów, marszałkowie Związku Radzieckiego F. Tołbuchin, K. Rokossowski, I Koniew, i generał armii I. Czerniachowski. Wiele wysiłku w przygotowanie przyszłej ofensywy włożyli również pierwszy zastępca Naczelnego Dowódcy Armii Radzieckiej - marszałek G. Żukow, który 16 listopada obiął dowództwo […] 1 Frontu Białoruskiego.
Dowództwo radzieckie postanowiło wymierzyć główny cios na centralnym odcinku frontu pomiędzy Warszawą a Krakowem, w pasie działań lewego skrzydła (9 Armia) i centrum niemieckiej Grupy Armii “A”. Na wybór tego kierunku uderzenia, oprócz przeświadczenia o bardzo znacznym osłabieniu już Niemiec hitlerowskich, wpłynęła okoliczność, że tu właśnie najwcześniej - na jesieni 1944 r. - zaprzestano działań zaczepnych i przeciwnik zabrał stąd siły (jak ustalił wywiad) na skrzydła frontu wschodniego, zwłaszcza na Węgry. Realizacja planu kampanii na rok 1945 miała przebiegać w dwu etapach.
W pierwszym etapie zgrupowania uderzeniowe 1 Frontu Białoruskiego i 1 Frontu Ukraińskiego miały w toku operacji “Wisła - Odra” przełamać obronę przeciwnika, zniszczyć jego podstawowe siły i wyjść na linię Bydgoszcz, Poznań i Wrocław. W tym samym czasie wojska 2 i 3 Frontu Białoruskiego, realizując operację wschodniopruską, miały odciąć od sił głównych i zniszczyć niemiecką Grupę Armii “Środek” w Prusach Wschodnich, następnie zaś dołączyć do prawego skrzydła 1 Frontu Białoruskiego. Osłonę działań 1 Frontu Ukraińskiego od południa zapewnić miało natarcie 4 Frontu Ukraińskiego na pogórzu Karpackim.
W drugim etapie przewidywano ostateczne rozbicie hitlerowskich i zdobycie Berlina.

Ta pierwsza część operacji w większości się udała. Druga w zasadzie też, z tą uwagą, że przerwa operacyjna zajęła dwa miesiące. To dlatego o wojnie w Polsce w styczniu i lutym 1945 mówimy właśnie operacja wiślańsko-odrzańska.

Obrona niemiecka

Głównym celem początku operacji wiślańsko-odrzańskiej było przełamanie linii Wisły. Trzeba było dokonać tego w środku zimy, ponieważ ta sytuacja sprzyjała atakującemu. Dostatecznie gruby lód umożliwiał przebycie tak wielkiej rzeki przynajmniej piechocie i lekkim pojazdom bez pomocy saperów. Na lodzie też łatwiej zmontować przeprawy. Na Wiśle były tylko trzy działające mosty kolejowe, dlatego przeprawy miały tak wielkie znaczenie. Był mróz, ale temperatura rzadko schodziła poniżej 15 stopni. Ziemia wszędzie była pokryta śniegiem, ale nie napadało go wiele. Doskonałe warunki dla ofensywy. Ze względu na skutą mrozem ziemię i stałe ujemne temperatury fatalny czas na obronę. Nie da się wykopać umocnień. Śnieg zapewniał widzialność także w nocy, a to sprzyjało stronie mającej przewagę w powietrzu. To dlatego rubież Wisły i na śląskim odcinku również Odry musiały zostać pokonane jeszcze w styczniu.

To zaskakujące, ale aż do połowy stycznia dowództwo niemieckie nie tylko osłabiło front wschodni, ale i na tym froncie wschodnim za priorytetowe uznawało Prusy Wschodnie, gdzie była wielka koncentracja armii i miliony niemieckich cywilów oraz odcinek węgierski, którego upadek oznaczałby odcięcie od resztek ropy i odcięcie wojsk na Bałkanach. To, że wschodnia Warszawa jest w rękach sowieckich, nie spowodowało wzmożenia obrony na najkrótszej drodze z Moskwy do Berlina. Nie wynikało to z lekceważenia tego odcinka. Owszem atak w styczniu był zaskoczeniem, ale słabość sił na tym odcinku była spowodowana trwającym od miesięcy spokojem. Powodowało to systematyczne odsyłanie sił na odcinki wymagające pilnych działań.

Od Operacji Bagration, która kosztem ogromnych strat unicestwiła Grupę Armii Środek na Białorusi, Wehrmacht był stale dotknięty syndromem krótkiej kołdry. Wojna w Prusach i na froncie węgierskim powodowała odsyłanie kolejnych jednostek z odcinka centralnego. Ponieważ od września 1944 jak się wydaje, nic ważnego się tam nie wydarzało, panował relatywny spokój. Bardzo zwodniczy, bo właśnie tam sowieci gromadzili główne siły do ostatecznego ataku.

Na froncie polskim hitlerowcy czynili pewne przygotowania. Powstało głównie na papierze, a częściowo realnie kilka linii obronnych pomiędzy linią Wisły a linią Odry. Zostały nazwane alfabetycznie od wschodu: A, B, C, D i E. Ponadto w bezpośredniej bliskości frontu wyznaczono dwie pozycje, przede wszystkim linia Hubertus (niem. Hubertus-stellung), która znacznie, bo o 100 km, skracała długość frontu i Pozycja Pilicy (niem. Pilica Riegel).

  • Pas obrony A wzdłuż dolnej Bzury, środkowej Pilicy i Nidy do Wisły i nad Wisłokę do Karpat.
  • Pas obrony B dolny bieg Wisły, miasta umocnione Gdańsk, Toruń, Grudziądz, górna Warta i półkolem chronił GOP, biegnąc potem do rzeki Białej.
  • Pas obrony D to dawne jeszcze przedwojenne, niemieckie linie obronne od północy: Wał Pomorski, MRU i Oderstellung.
  • Pas obrony C odchodził cięciwą od D z główną pozycją w zamienionym w twierdzę Poznaniu.
  • Pas obrony E dolna i środkowa Odra, Nysa Łużycka i Pogórze Sudeckie.

Szef Sztabu Generalnego Grupy Armii A generał von Xylander opracował plan zrównoważenia ogromnej przewagi sowieckiej. Nazwano to operacją Schlittenfahrt (pl. Jazda na saniach) - polegała na tym, że podczas przygotowania artyleryjskiego wojsko niemieckie cofnie się na linię Hubertus, jednocześnie na tę linię ruszą oddziały zaplecza frontu. W ten sposób uderzenie artyleryjskie trafi w pustkę i to Wehrmacht będzie dyktował, gdzie podejmuje walkę. Plan ten oczywiście wymagał akceptacji Naczelnego Dowództwa, czyli przede wszystkim Hitlera, a ten w miarę pogarszania sę sytuacji na froncie coraz bardziej alergicznie reagował na najmniejszą nawet sugestię cofnięcia się. Ostatecznie nie został zaakceptowany i oddziały pierwszoliniowe musiały pozostać na pozycji skazanej na zagładę, a drugoliniowe zostały - jak się później okazało - wysłane do walki za późno.

Czy zastosowanie się do Schlittenfahrt coś by zmieniło? Biorąc pod uwagę jakość dowodzenia Wehrmachtu zapewne tak, ale wobec skali sowieckiej przewagi nie byłaby to zmiana jakościowa. Najpóźniej od bitwy na Łuku Kurskim wojna była dla Niemiec przegrana. Opisujący plan generała von Xylandera von Ahlfen w toku narracji tak rozdaje rację, żeby nieobecni i przeklęci mieli jej jak najmniej. To wspaniały Wehrmacht, doskonali dowódcy oraz dzielni niemieccy żołnierze prowadzili tę walkę ze wschodnią barbarią (nie zastanawiać się kto zaczął) i gdyby Hitler i Partia się tak nie wtrącali, poszłoby o wiele lepiej.

Armia Czerwona była wyczerpana wojną, nie wierzmy w powiedzenie “liudzi u nas mnogo”. Podwyższono wiek mobilizacyjny, cała generacja mężczyzn zginęła lub została okaleczona na wojnie. Całe pokolenie kobiet było pozbawione perspektyw założenia rodziny. W samych działaniach wojennych zginęło 10 mln żołnierzy Armii Czerwonej, kolejne 10 mln obywateli sowieckich zginęło w wyniku działań wojskowych lub zbrodni wojennych. Jeszce kolejne 6 mln zginęło z głodu, chorób i warunków wojennych. Zaplecze wojny krwawiło bardziej niż front. Więcej niż co dziesiąty mieszkaniec sowietów zginął na tej wojnie, ponad 13%. Ale była też do wojny najlepiej w swojej historii przygotowana. Armia Czerwona to była bezwzględna, doświadczona w obronie i jeszcze bardziej w ataku, gigantyczna machina zniszczenia w koszmarze wojny, który dla milionów mężczyzn i kobiet mógł się zakończyć tylko w jednym miejscu - w Berlinie.

Na drodze do Berlina stał Wehrmacht, niedawno powołany Volkssturm i nieliczne oddziały SS. Linii Wisły broniło ok. pół miliona żołnierzy niemieckich. Po drugiej stronie ponad 2 mln żołnierzy Armii Czerwonej mających sześciokrotną przewagę w artylerii i wojskach pancernych i dziesięciokrotną w lotnictwie. Od dwóch lat zwyciężali.

1 Front Ukraiński

Przewaga sowiecka była gigantyczna. Wystarczy powiedzieć, że na jeden kilometr frontu przypadało 1,5 tys. czerwonoarmistów i mniej niż 140 żołnierzy niemieckich. W czołgach i artylerii przewaga ponad sześciokrotna. Von Ahlfen pisze, że zwiad lotniczy donosił o ogromnej, nigdy dotąd nie spotykanej koncentracji artylerii: 250 luf na km. Korzystając z przewagi w powietrzu sowieci w strefie frontu umieścili baterie po 20, a czasem i 60 dział.

Majewski:

Zgodnie z przedstawionymi założeniami historyczne zadanie wyzwolenia południowej części Polski, w tym również Śląska, przypadło 1 Frontowi Ukraińskiemu. Był to potężny związek strategiczno-operacyjny, który w przeddzień operacji “Wisła - Odra” liczył 1 083 848 żołnierzy, 3662 czołgów i dział pancernych, 13 965 dział i moździerzy, 1084 wyrzutni rakietowych, 2446 dział przeciwpancernych, 1846 dział przeciwlotniczych, ponadto zaś 2582 samolotów. W skład Frontu wchodziło…

I dalej Majewski wymienia jednotki ciągiem, zróbmy z tego bardziej czytelną listę:

  • osiem armii ogólnowojskowych -
    • 3 Armia Gwardii pod dowództwem generała-pułkownika W. Gordowa,
    • 5 Armia Gwardii - generała-pułkownika A. Żadowa,
    • 6 Armia - generała-lejtenanta W. Głuzdowskiego,
    • 13 Armia - generała-pułkownika N. Puchowa,
    • 21 Armia generała-pułkownika D. Gusiewa,
    • 52 Armia - generała-pułkownika J. Korotiejewa,
    • 59 Armia - generała-pułkownika J. Kurownikowa i
    • 60 Armia - generała-pułkownika P. Kuroczkina;
  • dwie armie pancerne -
    • 3 Armia Pancerna Gwardii generała-pułkownika P. Rybałki i
    • 4 Armia Pancerna - generała-pułkownika D. Leluszenki;
  • 2 Armia Lotnicza - generała-pułkownika S. Krasowskiego;
  • cztery samodzielne korpusy pancerne i zmechanizowane:
    • 4 Korpus Pancerny Gwardii generała-lejtenanta P. Połubajarowa
    • 25 Korpus Pancerny generała-majora J. Fominycha,
    • 31 Korpus Pancerny generała-majora W. Grigoriewa i
    • 7 Korpus Zmechanizowany Gwardii generała-lejtenanta I. Korczagina;
  • 1 Korpus Kawalerii Gwardii generała-lejtenanta W. Baranowa;
  • dwa korpusy artylerii przełamania -
    • 7 Korpus generała-lejtenenta P. Korolkowa i
    • 10 Korpus generała-lejtenanta L. Kożuchowa
  • oraz kilkadziesiąt samodzielnych związków taktycznych i jednostek bojowych.

Przyczółek baranowsko-sandomierski

Na odcinku pierwszego uderzenia atakujące oddziały nie musiały forsować Wisły, przeprawy mieli daleko na zapleczu, bezpieczne pod ochroną własnego lotnictwa. Atak 12 stycznia nastąpił na przyczółku baranowsko-sandomierskim, utworzonym jeszcze latem ubiegłego roku. Niemcy zaciekle usiłowali ten przyczółek zlikwidować, ale bez powodzenia. Ostatecznie w rękach sowieckich pozostał cały obszar pomiędzy Baranowem Sandomierskim a Sandomierzem, mniej więcej 40 na 70 km, ponad 2 tys. km2, mający 120 km linii frontu.

Tak na marginesie nazwy przyczółka: Baranów Sandomierski jest odległy o 190 km od Baranowa w województwie mazowieckim, gdzie planowany jest CPK.

Cały Front to było ponad milion ludzi. 60% tej potęgi skoncentrowane było na niewielkim obszarze przyczółka. Żeby uświadomić sobie, jaka to była koncentracja: powierzchnia przyczółka 2200 km2 to 7x powierzchnia współczesnego Wrocławia, na tej powierzchni jest tylu ludzi, ilu mieszka we Wrocławiu teraz, ale weźmy pod uwagę, że nie ma trwałej infrastruktury, wielopiętrowych budynków, ludzie gnieżdżą się w ukrytej i ufortyfikowanej pozycji bez zaplecza i mają ogromne ilości zapasów wojennych i sprzętu.

W języku niemieckim jest pojęcie używane czasem w kontekście wojskowym: spannungsbogen, czyli łuk napięty do granic możliwości kiedy jest tuż przed wystrzałem. Utrzymać długo takiego napięcia niesposób. Posiada ogromną energię. Można ją tylko rozładować łagodnie i ostrożnie albo wystrzelić z całą mocą. Ten niewielki przyczółek był od kilku dni takim napiętym łukiem i dzisiaj wystrzelił.

Pięć dni wcześniej, 7 stycznia przeprowadzili ćwiczenia w wysunięciu artylerii na pozycje bojowe. Wszystko było przygotowane.

Majewski tak pisze o przygotowaniach:

W pułkach piechoty intensywnie szkolono nowoprzybyłych żołnierzy, ćwiczono natarcie we współdziałaniu z czołgami, uczono wykorzystania ognia własnej artylerii do wykonania natychmiastowego ruchu do przodu. Organizowano specjalne, wzmocnione bataliony szturmowe, wyposażone w czołgi, działa i moździerze, przeznaczone do przełamania pierwszej pozycji obrony nieprzyjaciela. Wojska pancerne ćwiczyły szybkość działań, ruchliwość i manewr w toku walki. Duży nacisk położono na strzelanie z dział czołgowych w marszu i niszczenie nieprzyjacielskich wozów bojowych. Za tarcze służyły czołgi niemieckie, zdobyte na przyczółku w lecie i na jesieni 1944 r. Szczególnie dokładnie zaplanowano przygotowanie artyleryjskie, które porazić miało wszystkie ważniejsze cele na obszarze zajmowanym przez Niemców do 18-20 km w głąb.

Do ataku z przyczółka wyznaczono większość 1 Frontu Ukraińskiego: przede wszystkim najważniejszy atakujący oddział, czyli słynna 3 Gwardyjska Armia Pancerna generała Rybałki, ponadto 4 Armia Pancerna, 3 i 5 Armia Gwardyjska, oraz armie ogólnowojskowe: 5, 13, 52 i 60. Osiem armii, z tego połowa to elitarne: gwardyjskie i pancerne.

Jak widać, w uderzeniu z przyczółka baranowsko-sandomierskiego z większych jednostek nie wzięły udziału tylko 3 Armia Pancerna i armie ogólnowojskowe: 6, 21 i 59. Jedna z tych armii zaplecza: 6 Armia Ogólnowojskowa pod dowództwem generała Władimira Głuzdowskiego już za miesiąc dokona oblężenia i ataku na Wrocław.

Z drugiej strony stało tylko 6 dywizji niemieckich, w tym dwie pancerne. Linia frontu i przebieg sił niemieckich wyglądał następująco:

  • od Wisły do Stopnicy 304 DP
  • od Stopnicy do Kurozwęków 17 Dywizja Pancerna
  • od Kurozwęków do Łagowa 16 Dywizja Pancerna
  • od Łagowa do Włostowa 88 i 291 DP
  • od Włostowa do Wisły 342 DP

Przyczółek baranowsko-sandomierski

Przygotowanie inżynieryjne przyczółka baranowsko-sandomierskiego, stan na 12 stycznia 1945.
Źródło: dws.org.pl

Termin operacji

Dolata (“Wyzwolenie Dolnego Śląska…”):

Termin rozpoczęcia radzieckiej ofensywy z uwagi na nie sprzyjające warunki meteorologiczne został początkowo wyznaczony na 20 stycznia. Jednakże w związku z ciężką sytuacją, jaka się wydarzyła na froncie zachodnim, w Ardenach, naczelne Dowództwo Armii Radzieckiej, przychylając się do próśb byłego premiera Wielkiej Brytanii, Churchilla, zdecydowało zakończyć w skróconym czasie przygotowania wojsk do działania i przyśpieszyć termin rozpoczęcia strategicznego natarcia, aby w ten sposób przyjść z pomocą zachodnim sojusznikom.
Dotrzymując tych zobowiązań, już 12 stycznia Armia Radziecka rozpoczęła wielką ofensywę.

Majewski:

Początkowy termin rozpoczęcia działań zaczepnych 1 Frontu Ukraińskiego przewidziany był na 20 stycznia. W związku jednak z rozwojem sytuacji na froncie zachodnim Naczelne Dowództwo Armii Radzieckiej podjęło 9 stycznia decyzję o przyspieszeniu operacji “Wisła - Odra” o osiem dni i rozpoczęcia jej 12 stycznia.

I tu kolejna poboczna uwaga, naprawdę nie wiem co ma na myśli Dolata pisząc o “byłym premierze Wielkiej Brytanii”, już mniejsza o to że powinna być mowa raczej o Zjednoczonym Królestwie, jednak forma “premier Wielkiej Brytanii” powszechnie się w Polsce przyjęła. Ale dlaczego byłym? Winston Churchill był premierem brytyjskim w okresie od 10 maja 1940 do 26 lipca 1945, w historycznym skrócie można powiedzieć, że jego premierostwo rozciąga się od hitlerowskiej inwazji na Francję do Konferencji Poczdamskiej, już po zakończeniu WWII w Europie. W styczniu 1945 jak najbardziej był urzędującym premierem. Prawdopodobnie jest to pomyłka niewychwycona przez korektę.

No i druga sprawa - powszechnie w piśmiennictwie PRL-owskim, kiedy mowa jest o WWII, mówi się o Armii Radzieckiej. Jest to błąd merytoryczny. Ja sam mam problem ze słowem ‘radziecki’ i zamiennie używam określenia ‘sowiecki’, ale tu dla całego 1945 używanie nazwy Armia Radziecka jest po prostu błędne. Do lutego 1946 armia ta używała nazwy Armia Czerwona, a dokładnie Robotniczo-Chłopska Armia Czerwona (ros. Рабоче-крестьянская Красная армия, w skrócie RKKA). Dopiero 25 lutego 1946 nastąpiła zmiana nazwy na Armię Radziecką.

Atak, pierwszy dzień ofensywy

Pierwszy atak wyprowadzono na sześciokilometrowym odcinku w rejonie wsi Mokre. Dziś znajduje się tam pomnik z napisem:

Z tego miejsca dnia 12.I.1945 roku o godzinie 4-tej wojska 1-go Frontu Ukraińskiego Armii Radzieckiej pod dowództwem marszałka Koniewa huraganowym ogniem rozpoczęły ofensywę zimową w wyniku której wyzwolona została Polska. Rozgromiony hitleryzm. Chwała niezwyciężonej Armii Radzieckiej.

Jak opisuje to von Ahlfen po krótkim przygotowaniu artyleryjskim na kilka godzin zapadła cisza, ruszyli do ataku około dziesiątej, miażdżąc artylerią obronę. Po raz kolejny wehrmachtowcy wsłuchali się w organy Stalina (niem. Stalinorgel, katiusze). Walka była zacięta i makabryczna:

Zaskakującą nowością, której znaczenie doceniono dopiero później, było pozostawienie przejść około 150-metrowej szerokości bez ostrzału - które niedostrzeżone w gęstym dymie ogólnie intensywnego ognia wróg sprytnie i błyskawicznie wykorzystał do wdarcia się i głębokiego przebicia jeszcze w trakcie ostrzału artylerii. Słuszność przedstawionej oceny wartości ognioodpornych schronów znajduje istotne potwierdzenie w 304. Dywizji Piechoty. Sztolnie założone na kilku stromych stokach wytrzymały napór ognia. W tamtym batalionie było zaledwie 5 rannych. Ale to był wyjątek. Nie dość, że większość żołnierzy została rozbita fizycznie lub moralnie, to detonacje ognia huraganowego wzbiły tak potężne chmury czarnego pyłu i brązowego piachu, że - po wymieszaniu z zasłoną dymną nieprzyjaciela - utworzyła się warstwa, która spowiła gęstą mgłą pola bitwy nawet w odległości 10 km i zasłoniła świecące na bezchmurnym niebie słońce. Widoczność nie była lepsza niż w dość jasną, księżycową noc. […] W tym piekle pełnym ognia, dymu i ciemności, posłuszeństwa odmówiła wkrótce także większość połączeń telekomunikacyjnych, a więc - bez misji łączników - dowodzenie stało się niemożliwe. Ku swemu wielkiemu zaskoczeniu wróg w wyniku naszego bezpośredniego ostrzału poniósł ogromne straty na naszych stanowiskach zaporowych artylerii, które stawiły mu zaciekły opór. Fakt, że na tych stanowiskach ogniowych straciliśmy 2/3 armat, świadczy jak ciężki bój toczyli kanonierzy aż do ostatniego odpalonego granatu.

Majewski:

Wojska 1 Frontu Ukraińskiego już w ciągu pierwszych dni działań zaczepnych uzyskały sukcesy, które w znacznym stopniu zadecydowały o powodzeniu całej operacji.
12 stycznia na parę godzin przed ogólnym natarciem czołowe bataliony dywizji piechoty znajdujących się w pierwszym rzucie operacyjnym wykorzystały słabą widoczność spowodowaną warunkami atmosferycznymi i uderzyły niespodziewanie na pozycje nieprzyjaciela. Ich zadaniem było rozpoznanie sił niemieckich na przednim skraju obrony. Śmiałe działania tych batalionów zadecydowały o opanowaniu pierwszej linii okopów, jak również zlokalizowaniu hitlerowskich stanowisk broni maszynowej, moździerzy i artylerii.
O godzinie 10.00 salwa “katiusz” była sygnałem gigantycznego przygotowania artyleryjskiego, poprzedzającego generalny szturm. W działaniach II wojny światowej nie było wcześniej przykładu tak zmasowanego uderzenia artyleryjskiego. Marszałek Koniew 60% podległych sobie wojsk skoncentrował na 39-kilometrowym odcinku frontu na przyczółku sandomierskim. Główne uderzenie wymierzono w 6-kilometrowym pasie przełamania. W każdy kilometr obrony nieprzyjaciela strzelało tu 250-300 dział dużych kalibrów. Po 15 minutach wszystkie nieprzyjacielskie środki łączności przewodowej zostały zerwane. Nie ostało się ani jedno stanowisko ogniowe, ani jeden schron. Nawet ci żołnierze niemieccy, którzy przeżyli ostrzał artyleryjski, krwawili nosami i uszami, byli zszokowani i niezdolni do walki.
Po przygotowaniu artyleryjskim ruszyły do ataku dywizje piechoty 5 Armii Gwardii oraz 13 i 52 Armii. Broniące się przed przyczółkiem sandomierskim dywizje piechoty (168 i 304) hitlerowskiego XXXXVIII Korpusu Pancernego zostały przez wojska radzieckie wyparte z zajmowanych stanowisk, odrzucone na zachód, a następnie rozbite. 12 stycznia wieczorem szerokość włamania wynosiła już 35 km, zaś głębokość 20 km. W powstały w obronie hitlerowskiej wyłom marszałek Koniew wprowadził 3 Armię Pancerną Gwardii i 4 Armię Pancerną, zaś dowódca 5 Armii Gwardii dla rozwinięcia sukcesu wprowadził do walki 31 Korpus Pancerny i 4 Korpus Pancerny Gwardii.

Majewski cytuje również Kriegstagebuch Heeresgruppe “A”:

Na zachodnim odcinku przyczółka mostowego pod Baranowem nieprzyjaciel, po najsilniejszym przygotowaniu artyleryjskim, przystąpił pomiędzy Pacanowem i Borowem (5 km na południe od Łagowa) do dawno oczekiwanej ofensywy i mając w pierwszym rzucie 14 dywizji piechoty i 3 korpusy pancerne, osiągnął głębokie włamanie w naszą pozycję obronną. Czołówki nacierającego nieprzyjaciela znajdują się koło Świnar, Zborowa, w lesie na południowy zachód od Wolicy, w rejonie na południe od Kotek, Balic, Jarząbków, Papierni, na wschód od Cisowa. Na północnym odcinku przyczółka pod Baranowem ataki nieprzyjaciela prowadzone siłami nie przekraczającymi batalionu nie przyniosły mu sukcesu.

Co jest typowe dla sowieckich głębokich operacji, wyłomu dokonały dywizje piechoty i dopiero kiedy wiadomo było, że pierwsza linia nieprzyjaciele nie istnieje, w wyłom wprowadzono armie pancerne. Tutaj były to:

  • 3 Armia Pancerna Gwardii
  • 4 Armia Pancerna
  • 2 korpusy pancerne 5 Armii Gwardii.

Odnośniki