Festung Breslau 1945 täglich

wojenna kronika zagłady

30 stycznia 1945, wtorek

że przyjmie na siebie każdą ofiarę

ostatnia aktualizacja: 2025-01-31

Rajd na Cabanatuan

W 1942 Amerykanie i Japończycy stoczyli bitwę na Półwyspie Bataan (Luzon, Filipiny). Bitwa zakończyła się 9 kwietnia kapitulacją Amerykanów. Prawie 80 tys. wziętych do niewoli żołnierzy amerykańskich i filipińskich popędzono w Bataańskim Marszu Śmierci (ang. Bataan Death March) do odległego o 100 km San Fernando. Byli niedożywieni, bici, maltretowani i zabijani, kiedy nie mogli isć dalej. Zginęło 10 tys. Filipińczyków i około tysiąca Amerykanów. Pierwsi jeńcy dotarli do celu po trzech dniach, ostatni po dwóch tygodniach.

Część z nich osadzono w obozie jenieckim Cabanatuan (prowincja Nueva Ecija, Luzon, Filipiny) 100 km na północ od Manili. Atak na Luzon zaczął się 9 stycznia 1945. W tym czasie było ich tam 500 i wiadomo było, że strażnicy zabiją wszystkich przed wyzwoleniem. W tej sytuacji wywiad Szóstej Armii we współpracy z partyzantką filipińską opracował operacje specjalną znaną jako Rajd na Cabanatuan.

Oddział 100 rangersów i 200 partyzantów przedostał się 50 km za linię frontu i pod osłoną ciemności, korzystając z tego że uwagę załogi obozu odwrócił nocny myśliwiec P-61 Black Widow, w trakcie trwającego pół godziny skoordynowanego ataku zabiła kilkuset żołnierzy japońskich, ponosząc przy tym niewielkie straty.

Wyzwoleni jeńcy zostali bezpiecznie eskortowani na stronę amerykańską.

MacArthur o dzisiejszej akcji:

No incident of the campaign in the Pacific has given me such satisfaction as the release of the POWs at Cabanatuan. The mission was brilliantly successful.

Operacja ta została uwieczniona w filmach:

Odnośniki:

1. Front Białoruski

1 Front Białoruski zdobywa dziś Gorzów Wielkopolski (zaledwie 30 km od Odry i Twierdzy Kostrzyn), Krajenka, Złotów, Kwidzyn (30 km od Malborka) oraz Międzyrzecz. Pozycja na MRU zostanie przełamana jutro.

Przemówienie Hitlera

30 stycznia to rytualnym kalendarzu Partii jeden z kilku dni o szczególnym znaczeniu.

Więcej na ten temat w osobnym artykule: Państwo hitlerowskie
  • 1 maja Dzień Pracy Narodowej (niem. Tag der nationalen Arbeit).
  • Heldengedenktag (pl. Dzień Pamięci Bohaterów)
  • 8-9 listopada rocznica puczu monachijskiego, święto partyjne i święto państwowe Dzień Pamięci Ruchu (niem. Gedenktag für die Bewegung)
  • 20 kwietnia urodziny Führera (niem. Führergeburtstag)
  • 30 stycznia najważniejsze święto nazistowskich Niemiec, tego dnia Hitler został mianowany kanclerzem - przejęcie władzy (niem. Machtergreifung). Zwyczajowym najważniejszym wydarzeniem tego dnia było przemówienie Hitlera do narodu. Dla wojny charakterystyczne jest wycofywanie się Hitlera z widoku publicznego w miarę niepowodzeń na froncie. W 1943 rozpoczętym katastrofą w Stalingradzie przemawia tylko dwa razy, w 1944 trzy i w 1945 znowu tylko dwa razy, pierwszy raz na Nowy Rok - jest to jego jedyna mowa noworoczna. I drugi raz właśnie 30 stycznia - siódme w tę rocznicę i ostatnie publiczne przemówienie:

Dlatego oczekuję od każdego Niemca, że będzie spełniał swój obowiązek do ostatecznego końca, że przyjmie na siebie każdą ofiarę, której się od niego wymaga i wymagać będzie, oczekuję od każdego zdrowego, że z narażeniem życia będzie się angażował w walkę, oczekuję od każdego chorego i ułomnego, że będzie pracował bez wytchnienia, oczekuję od mieszkańców miast, że będą wykuwać broń do tej walki, i oczekuję od każdego chłopa, że z najwyższym możliwym ograniczeniem własnych potrzeb będzie dostarczał chleb dla żołnierzy i robotników tej walki. Oczekuję od wszystkich kobiet i dziewcząt, że tak jak dotychczas będą wspierać tę walkę z najwyższym fanatyzmem. Zwracam się przy tym z najwyższym zaufaniem do niemieckiej młodzieży. Gdy stworzymy sprzysiężoną wspólnotę, będziemy mogli słusznie stanąć przed Wszechmocnym i poprosić go o łaskę i błogosławieństwo. Albowiem naród nie może uczynić nic więcej, jak tylko to, że każdy, kto może walczyć, walczy, kto może pracować, pracuje, a wszyscy wspólnie ponoszą ofiarę przepełnieni jedną myślą, by zagwarantować wolność, narodowy honor, a tym samym przyszłość i życie.

Jakby dla podkreślenia słów Hitlera dziś na Wrocław spadły pierwsze sowieckie pociski artyleryjskie.

”Kolberg”

Jednym z mitów założycielskich państwa pruskiego jest obrona Kołobrzegu przez garnizon pod dowództwem hrabiego Augusta von Gneisenau. Jego nazwisko stało się symbolem nieugiętego dowódcy. Dla Prusaków obrona Kołobrzegu jest tym, czym dla Polaków obrona Jasnej Góry, z podobnymi zastrzeżeniami co do prawdziwości mitu: Jasna Góra nigdy nie była naprawdę atakowana, Kołobrzeg owszem utrzymał się mimo oblężenia, ale pięć dni później Prusacy uznali zwycięstwo francuskie, zawierając pokój w Tylży.

W 1943 wszedł do produkcji film opowiadający o tym oblężeniu, było już po Stalingradzie i goebbelsowskiej propagandzie potrzebna była wielka, podnosząca na duchu produkcja. Zaangażowano wszystkie możliwe środki. Miało to być mistrzowskie dzieło filmografii nazistowskiej dorównujące, ba! przewyższające amerykańskie blockbustery. Film ten kosztował ok. 8 mln marek i uratował wielu ludzi, którzy zaangażowani do produkcji nie zostali wysłani na front. Reżyserem był Veit Harlan, znany ze słynnego antysemickiego “Żyd Süss”. Realizowało ją Studio Babelsberg na kolorowej taśmie Agfacolor.

Latem kręcono sceny zimowe, skąd wziąć śnieg w lecie? Na plan w sytuacji, kiedy waliła się sytuacja na froncie, przywieziono 100 wagonów soli. Potrzebne było realistycznie wyglądające wojsko. Uszyto kosztowne mundury i przebrano w nie 5 tys. żołnierzy.

Scenariusz oparto na dwóch źródłach: wydanej w 1823 autobiografii burmistrza Kołobrzegu Joachima Nettelbecka i sztuce z 1865 “Kolberg”, której autorem był Paul Heyse, noblista z 1910. Przemilczano, że Heyse był Żydem.

Goebbels, który osobiście nadzorował produkcję, po pokazach przedpremierowych w grudniu 1944:

z punktu widzenia nastrojów narodu niemieckiego będzie można jego oddziaływanie porównać z efektem wygranej bitwy.

30 stycznia miała miejsce premiera tego filmu. Odbyła się jednocześnie w dwóch miejscach: w obleganym przez aliantów porcie La Rochelle (trzeba było zrzucić szpule na spadochronie) i w Berlinie.

Jutro Armia Czerwona dotrze do Kostrzyna nad Odrą, jest to 75 km od Berlina. 4 marca zacznie się kolejna bitwa o Kołobrzeg, zakończona kapitulacją po dwóch tygodniach. Miasto zostało niemal całkowicie zniszczone - w 95%.

MS Wilhelm Gustloff

Już po wystąpieniu, które nikomu nie przyniosło nadziei, tysiącom Niemców przyszło złożyć ofiarę.

MS Wilhelm Gustloff - flagowy statek nazistowskiej organizacji turystyki masowej Siła Przez Radość (niem. Kraft durch Freude, KdF) i symbol niemieckiej floty cywilnej. O godzinie 2116 na Bałtyku w rejonie Ławicy Słupskiej został trafiony torpedami. Pierwsza trafiła w dziób, druga w środek kadłuba, trzecia w maszynownię. Statek gwałtownie nabierał wody i szybko zaczął przechylać się na lewą stronę. Wiele osób zginęło natychmiast w wyniku eksplozji i pożarów wywołanych wybuchem torped. Panika, tłok i przechył utrudniały ucieczkę. Tonął szybko. Już po 65 minutach, czyli ok. 2225 był całkowicie pod wodą. Z powodu pory roku ludzie, którzy wpadli do wody, umierali z wyziębienia w kilka minut. Temperatura wody bliska zeru, powietrza ok -20 stopni. Uratowano ok. 1200 osób. Ile zginęło?

Dla porównania: na Titanicu w bez wątpienia najsłynniejszej katastrofie morskiej zginęło półtora tysiąca ludzi z 2200 znajdujących się na pokładzie. Tymczasem zaprojektowany na półtora tysiąca pasażerów Gustloff biorący udział w ewakuacji zabrał z Gdyni (niem. Gotenhaven; zatoka Gotów) prawdopodobnie 10 tysięcy ludzi, czyli zginęło ok. 9 tysięcy - sześć razy tyle, co na Titanicu. Dokładnej liczby ofiar nigdy nie poznamy, bo w zamieszaniu przestano nawet liczyć wsiadających ludzi.

Sukces dowódcy sowieckiej łodzi podwodnej S-13, Aleksandra Marinesko wynikał z tego, że przyczaił się i zaatakował ze strony, z której niemiecka marynarka nie spodziewała się ataku - od lądu.

Mimo tego, że większość zabitych to byli cywile atak ten nie był zbrodnią wojenną według prawa morskiego:

  • w latach 1939-40 był wojskowym statkiem szpitalnym, a potem służył w Gdyni jako pływające baraki dla podwodniaków - czyli w momencie zatopienia od 6 lat należał do Kriegsmarine
  • przewoził również materiały wojenne i żołnierzy
  • znajdował się pod eskortą (torpedowiec Löwe)

Wrak został odnaleziony, jest przełamany i znajduje się na głębokości 45 m. W 1994 Polska uznała wrak za mogiłę wojenną, więc nurkowanie w promieniu 500 m jest możliwe tylko po uzyskaniu pozwolenia.

Warto zwrócić uwagę na patrona flagowego nazistowskiego statku: Wilhelm Gustloff był meteorologiem, założycielem i przywódcą szwajcarskiej NSDAP. Propagował “Protokoły mędrców Syjonu”. Został zabity w zamachu 4 lutego 1936 w Davos i stał się jednym z partyjnych “męczenników”. Co warto podkreślić, podobnie jak w przypadku zabicia von Ratha w listopadzie 1938 zamachowcem również był Żyd (rozwścieczony antysemicką propagandą), ale w tym przypadku nie nastąpiły żadne represje. W 1936 było na to jeszcze za wcześnie. Hitler jeszcze udawał, że Niemcy są normalnym krajem, z którym można się układać. Pozory można było zrzucić dopiero w listopadzie 1938.

Jako męczennik Gustloff został patronem statku, który był ważnym elementem hitlerowskiej propagandy. Wdowa po Gustloffie była matką chrzestną statku. Przy wodowaniu 5 maja 1937 był Hitler. Rejsy Gustloffa, zbudowanego w hamburskiej stoczni Blohm+Voss, były relacjonowane przez hitlerowskie media. W prasie pojawiło się mnóstwo reportaży na jego temat. Ogromny statek stał się symbolem tego, jak państwo narodowo-socjalistyczne troszczy się o niemieckiego obywatela, każdemu umożliwiając odbycie podróży niegdyś będącej przywilejem klas wyższych. Ten ostatni rejs miał umożliwić już tylko ucieczkę z piekła.

MS Gustloff zacumowany w porcie gdańskim w 1939

MS Gustloff zacumowany w porcie gdańskim w 1939. 1 września 1939 został zarekwirowany przez Kriegsmarine jako Lazarettschiff D. Potem, już od 1940 był statkiem szkoleniowym dla załóg okrętów podwodnych.
Źródło: Wikipedia Von Bundesarchiv, Bild 183-H27992 / Sönnke, Hans / CC-BY-SA 3.0, CC BY-SA 3.0 de

Operacja Hannibal

Gwałtowna śmierć tysięcy pasażerów Gustloffa jest tylko samotnym tchnieniem grozy w bezmiarze cierpienia ogarniającego całą Europę.

Trwa operacja Hannibal - największa ewakuacja morska w historii ludzkości. Tragedia Gustloffa nie przerywa jej ani na chwilę. Od 21 stycznia na rozkaz admirała Kala Dõnitza wszystkie dostępne statki i okręty, wszystko, co pływa i jest w stanie wykonać rejs Bałtykiem, używane jest jako środek transportu z Prus Wschodnich do uważanych za bezpieczne portów w Niemczech (głównie Kilonia) oraz okupowanej Danii. Absolutny priorytet miała armia, ludności cywilnej wręcz nakazywano pozostać w domach. Ale z czasem przerodziło się to w kolejny etap Wielkiej Ucieczki. W ciągu 15 tygodni ewakuowano około miliona cywilów i ponad 300 tysięcy żołnierzy.

Toczy się również zaciekła walka z sowiecką marynarką wojenną. Tego dnia Kriegsmarine w Zatoce Gdańskiej zatapia bliźniaczą jednostkę okrętu kapitana Marinesko - okręt podwodny S-4.

KL Sonnenburg / Słońsk

Położony ok 10 km na wschód od Kostrzyna nad Odrą Słońsk ma historię sięgającą średniowiecza, oppidum (ufortyfikowana osada) wzmiankowane jest w XIII wieku, w połowie XIV wieku zaczyna się budowa zamku. W 1808 mając 2 tys. mieszkańców, Sonnenburg uzyskuje prawa miejskie. W latach 1832-33 wybudowano duże więzienie mogące pomieścić tysiąc osadzonych.

Już w kwietniu 1933 powstaje tu obóz koncentracyjny - ciężkie więzienie polityczne. Hitlerowskie narzędzie terroru. Jednym z więźniów jest Carl von Ossietzky, dziennikarz i wydawca, który już w 1931 ujawnił tajne zbrojenia Reichswehry i został skazany za “ujawnienie tajemnicy wojskowej”. Kiedy hitlerowcy ogłosili stan wyjątkowy, został osadzony ponownie, tym razem w obozie koncentracyjnym i nigdy już nie wyszedł na wolność. W 1936 otrzymał Pokojową Nagrodę Nobla, której odbiór uniemożliwili hitlerowcy. Zmarł w berlińskim więzieniu, chory gruźlicę w 1938.

Ważnym rozdziałem w jego historii jest udział w akcji “Nacht und Nebel” zarządzonej 7 grudnia 1941 wymierzonej w mieszkańców okupowanych krajów Beneluxu, Francji i Europy Północnej podejrzewanych o udział w ruchu oporu. Aresztowano ich, czasem po prostu porywano z ulicy i wywożono m.in. do obozów koncentracyjnych na Śląsku. Mieli na zawsze zniknąć, stanowiąc odstraszający przykład. Takie było znaczenie tej “nocy i mgły” zaczerpniętej z Goethego.

Kiedy eksplozja, pożary i mroczna woda zamykają się nad tysiącami pasażerów Gustloffa, w KL Sonnenburg pojawia się oddział SS. Od 22 do pierwszej w nocy wyprowadzają z cel więźniów dziesiątkami, każą im się rozebrać i rozstrzeliwują na dziedzińcu. W ten sposób w ciągu trzech godzin zamordowali 819 więźniów. Przypadkiem ocalało trzech ludzi, którzy przebywali w lazarecie, tam po prostu nikt nie zajrzał.

Trzy dni później, 2 lutego dziedziniec zasłany zwłokami ofiar zostanie odkryty przez oddział sowiecki.

Jak pisze Leszek Adamczewski (“Berlińskie wrota. Nowa Marchia w ogniu”, rozdział “Prochownia w cieniu więzienia”):

Gdy na początku lutego 1945 roku Armia Czerwona umacniała swe siły na obu przyczółkach na zachodnim brzegu Odry w okolicach Küstrina, Rosjanie zajmowali leżące niedaleko miasteczko Sonnenburg. Tym czerwonoarmistom, którzy wkroczyli do miejscowego więzienia, ukazał się straszliwy widok. Na podwórku więziennym leżały setki ciał. Później skrupulatnie obliczono, że było ich 819.
Hitlerowcy wczesną wiosną 1934 roku, likwidując obóz koncentracyjny Sonnenburg, postanowili nie rezygnować ze słońskiego więzienia. Zaraz po opuszczeniu jego murów przez ostatnich więźniów politycznych w Sonnenburgu urządzono więzienia (Zuchthaus) dla mężczyzn skazanych na karę ciężkiego więzienia przez działające w brandenburskiej Nowej Marchii okręgowe sądy krajowe w Cottbus, we Frankfurcie nad Odrą, w Guben i Landsbergu nad Warta, a od 1943 roku także przez sądy w Posen (Poznaniu) i Königsbergu. Nie udało mi się ustalić, czy w tym ostatnim przypadku chodzi o Królewiec w odległych Prusach Wschodnich, czy może o niedaleką Chojnę, ale raczej stawiałbym na Królewiec.
Podczas wojny w więzieniu w Sonnenburgu oprócz Niemców osadzano także cudzoziemców, w tym Polaków zbiegłych z robót przymusowych, a także Duńczyków, Francuzów, Norwegów, Luksemburczyków, Belgów i Holendrów, aresztowanych w ramach osławionej i ściśle tajnej akcji terrorystycznej “Noc i mgła”.
Więzienie w Sonnenburgu było stale przepełnione. W przeznaczonym dla 656 więźniów kompleksie budzących grozę budynków przebywało przeciętnie półtora tysiąca. Od 28 grudnia 1939 do 19 stycznia 1945 roku zmarło w nim 254 uwięzionych mężczyzn. Niektórzy z nich zostali zamordowani. Zabijano zwłaszcza ciężko chorych. W Sonnenburgu zginął - według ustaleń Wiktora Lemiesza, opublikowanych w jego książce z 1969 roku Miejsca martyrologii na Ziemi Lubuskiej jeden z adiutantów króla Norwegii i pewien belgijski minister. Tu też zamordowano byłego ministra poczty Francji Jeana Baptistę Lebasa, bohatera francuskiego ruchu oporu. Według świadków, pobity przez strażników próbował popełnić samobójstwo, skacząc przez poręcz klatki schodowej. Przeżył. Ciężko ranny Lebas trafił w ręce doktora Eduarda Seidlera, który wstrzyknął mu jakiś zielonkawy płyn. Pacjent zmarł.
W trzeciej dekadzie stycznia 1945 roku, gdy czołowe oddziały Armii Czerwonej nacierały w kierunku nadodrzańskich powiatów, z więzienia w Sonnenburgu rozpoczęto wywożenie więźniów za Odrę. Ewakuowano stąd mniej więcej połowę z uwięzionych mężczyzn, głównie Niemców. Reszcie, kierowana przez obersturmbannführera SS Heinza Richtera placówka gestapo we Frankfurcie nad Odrą gotowała tragiczny los.
Była noc z 30 na 31 stycznia. Około godziny 22 przybyli z Frankfurtu esesmani z grupy specjalnej zaczęli wyprowadzać więźniów z cel. W grupkach po dziesięciu sprowadzano ich na dziedziniec oświetlony przez reflektory samochodów ciężarowych. Tam rozstrzeliwano seriami z pistoletów maszynowych. Ginęli Belgowie, Holendrzy, Luksemburczycy, Francuzi, Niemcy i Polacy. Tych, którzy dawali jeszcze oznaki życia, dobijano strzałami w głowę.
Masakra trwała mniej więcej trzy godziny. Krótko po godzinie pierwszej już 31 stycznia, po zamordowaniu 819 więźniów, esesmani z grupy specjalnej wsiedli do samochodów i odjechali za Odrę. Wraz z nimi uciekli strażnicy więzienni. Później ustalono, że dowódcą 20-osobowej grupy specjalnej SS, odpowiedzialnym za ten mord, był hauptsturmführer SS Wilhelm Nickel, któremu odpowiedni rozkaz wydał wspomniany obersturmbannführer Richter.
Wkrótce po zajęciu Sonnenburga przez Armię Czerwoną, co nastąpiło 2 lutego, do więzienia przyjechał operator radzieckiej czołówki filmowej i na światłoczułej taśmie utrwalił stosy trupów leżących między więziennymi budynkami. Analiza tych zdjęć wyklucza na przykład to, o czym pisał Lemiesz we wspomnianej książce. To mianowicie, że zwłoki zamordowanych były zwęglone, bo po egzekucji zabitych oblano jakimś łatwopalnym płynem i podpalono. Na zdjęciach nie utrwalono żadnych śladów podpalenia, widać natomiast, że masakry uniknęło co najmniej trzech więźniów, których sfilmowano podczas przesłuchania przez oficerów radzieckich. Okazało się, że tę styczniową noc przeżyło trzech ciężko chorych więźniów, których oprawcy z SS nie znaleźli w więziennym szpitaliku, bo w ogóle tam nie zajrzeli. Byli to: Belg Leon Esseler oraz dwóch więźniów z ówczesnej Jugosławii o nazwiskach Lecek i Saevic. Wkrótce dowódca 1. Frontu Białoruskiego, marszałek ZSRR Gieorgij Żukow, powołał w tej sprawie specjalną komisję śledczą, a więzienie odwiedził dowódca 8. Armii Gwardii, general Wasilij Czujkow.
Sensacja wybuchła dwa lata po wojnie. Jeden z norweskich oficerów więzionych w Sonnenburgu, który w 1947 roku przyjechał do polskiego Słońska w sprawie ekshumacji zwłok obywateli norweskich, na ulicy zobaczył… doktora Seidlera. Po ucieczce więziennych strażników ten kat Sonnenburga w lekarskim fartuchu pozostał w miasteczku. Demaskując go, norweski oficer oskarżył Seidlera o uśmiercanie więźniów zastrzykami i przeprowadzanie zbrodniczych eksperymentów. Aresztowany w drodze do więzienia popełnił samobójstwo. Sąd przysięgłych w Kilonii, w wyroku wydanym w sierpniu 1971 roku po trwającym kilka miesięcy procesie, uniewinnił Heinza Richtera i Wilhelma Nickela. Za masakrę z tamtej styczniowej nocy nikogo nie ukarano…

Po egzekucji w więzieniu w Radogoszczu jest to najcięższa zbrodnia dokonana przez hitlerowców podczas operacji wiślansko-odrzańskiej.

Jest to szczególne miejsce martyrologii dla Luksemburczyków, tutaj zamordowano 91 obywateli tego kraju. Wielu z nich było ważnymi politykami. To praktycznie rzecz biorąc nieznane w Polsce miejsce kaźni znajduje się pod opieką władz Luksemburga.

Ścinawa

Majewski:

30 stycznia czołowe oddziały 62 Brygady Pancernej, a w ślad za nimi 112 i 280 Dywizji Piechoty, przebiły się do walczącej na przyczółku pod Dziewinem 29 Brygady Zmechanizowanej i w ten sposób zamknęły pierścień okrążenia wokół Ścinawy. Równocześnie czołgi 61 Brygady Pancernej i pułki piechoty 6 Dywizji Piechoty Gwardii uderzyły na Ścinawę od zachodu i po uporczywych, krwawych walkach zdobyły ją 31 stycznia.

Majewski o nieudanym niemieckim kontrataku:

Trudniejsza sytuacja powstała na prawym brzegu Odry, gdzie Korpus Pancerny “Grossdeutschland” dowodzony przez generała von Sauckena, zdołał odbić Górę. Nacierająca na prawym skrzydle zgrupowania uderzeniowego, Dywizja Pancerno-Spadochronowa Hermann Göring zdobyła następnie przeprawy przez Barycz w rejonie Osetna i zajęła miejscowości: Ciechanów (nad Odrą) i Chorągwice, wychodząc na tyły 76 Korpusu 3 Armii Gwardii. Na lewym skrzydle zgrupowania uderzeniowego Dywizja Grenadierów Pancernych “Brandenburg” wyszła nad Barycz w rejonie Ryczeń - Wierzowice Wielkie.
Aby zapobiec zarysowującemu się niebezpieczeństwu, general Leluszenko wysunął na zagrożony odcinek pozostające dotąd w odwodzie: 93 Brygadę Pancerną, 22 Brygadę Artylerii Pancernej i 49 Brygadę Zmechanizowaną. Równocześnie generał N. P. Puchow skierował do osłony swego prawego skrzydła 24 Korpus dowodzony przez generała-majora D. Onuprienkę (w składzie 280 i 395 Dywizji Piechoty), ugrupowany w drugim rzucie 13 Armii. W wyniku tych posunięć niebezpieczne przeciwuderzenie Korpusu Pancernego “Grossdeutschland”, które w poważnym stopniu zagrozić mogło przyczółkowi pod Ścinawą, zostało zatrzymane. Równocześnie generał Gordow przyspieszył tempo natarcia 21 Korpusu swojej armii i podporządkowanego 25 Korpusu Pancernego, które po osiągnięciu rejonu Leszna otrzymały rozkaz zwrotu na południe, uderzenia na tyły zgrupowania hitlerowskiego, odcięcia go od przepraw przez Odrę, a następnie całkowitego okrążenia i zniszczenia.
W toku zaciętych walk toczonych 30 i 31 stycznia jednostki hitlerowskie poniosły ogromne straty osobowe i materiałowe, zdołały jednak wyrwać się z “kotła”, który zarysował się pomiędzy Lesznem, Górą i Wschową, i wycofać na umocnione pozycje na prawym brzegu Odry na wschód od Głogowa, zbudowane jeszcze na jesieni 1944 r. wzdłuż rzeczki Krzycki Rów i kanału Kopalnica.

Uraz - Piskorzowice

Walki trwały nie tylko w okolicach Oławy. Przyczółek w Piskorzowicach stanowi zagrożenie od zachodu. W rejonie Urazu (niem. Auras) gromadzą się siły nieprzyjaciela, szykując się do desantu. 29 stycznia sowietom udało się przeprawić przez Odrę i rozpętała się zaciekła strzelanina trwająca cały dzień, rozstrzygnęły ją dopiero siły obrońców poderwane dramatycznym alarmem o trzeciej w nocy 30 stycznia.

Majewski o forsowaniu Odry przez 73 Korpus:

Podjęta natychmiast próba sforsowania rzeki była nieudana. Wznowiono ją już ze znacznie lepszym skutkiem po kilkunastu godzinach. W nocy z 29 na 30 stycznia oddziały szturmowe, mimo silnego ognia hitlerowskiej artylerii i moździerzy, sforsowały Odrę i uchwyciły przyczółek na jej lewym brzegu. W toku zażartych walk zdobyto Pisarzowice, przecinając tor linii kolejowej Wrocław-Brzeg Dolny.

Wrocław

Hans von Ahlfen wspomina, że właśnie dziś w okolicach Tresna stronie niemieckiej udało się przeciwnatarcie prowadzone przez kapitana Seifferta z kompanią SS. W ataku wyróżniła się pewna lekarka, która jako pierwsza kobieta w Twierdzy otrzymała Krzyż Żelazny II kategorii. Jak to określił, jedynie w Radwanicach pozostało “gniazdo os”.

Na ulice Traugutta i Brochowską spadły pierwsze pociski artyleryjskie.

30 stycznia ze strony SS pada rozkaz ewakuacji duchownych. Tego dnia wieczorem odbywa się pośpiesznie zorganizowana w zasypanej śniegiem Katedrze narada ekumeniczna, podczas której przedstawiciele kościoła katolickiego i luterańskiego uzgadniają, że najlepiej będzie wstrzymać się z realizacją tego rozkazu. Zapytany następnego dnia przez kontakt Kapituły Katedralnej Gauleiter Hanke odpowiada, ku zaskoczeniu wszystkich, że nic nie wie o takim rozkazie Himmlera i zaleca w tej kwestii skontaktowanie się z gestapo.

Maria Langner

ARESZTOWANIE


Każdy z nas przygotowuje małą walizkę z najważniejszymi i najcenniejszymi rzeczami, jakie posiada. Matka w związku z mającą się odbyć przeprowadzką jest nieco zdenerwowana. Najchętniej pozostałaby w domu. Harry, mający doświadczenie wojenne, objaśnia jej, że dla kobiet będzie korzystniej znaleźć się pod opieką szpitala, Tak wiele cudzoziemskich robotników pozostało w mieście. Nie będzie się można dziwić, jeżeli dojdzie do rabunków i gorszących scen. Ucisk hitlerowców i ich pogarda przybrały takie formy, że w chwili wkroczenia wojsk radzieckich mogą zajść groźne wydarzenia. Babka powinna też pamiętać o odezwie Hitlera, że: “każdy płot, każde drzewo, każdy krzak będzie broniony, a jeśli okaże się to konieczne, nawet przez kobiety i dziewczęta”.
Pietro wraca z wyprawy do śródmieścia i opowiadamy mu o naszych zamiarach. Cieszy się, że i o nim pomyślano, i z egzaltacją całuje moją rękę. Pietro ma na sobie nowe ubranie, o którym opowiada, że gdzieś ktoś podarował je komuś, kto potrzebował pieniędzy. Można z tego wywnioskować, że plądrowanie opuszczonych mieszkań już się zaczęło. W tym okresie nie było w Niemczech zwyczaju darowywania ubrań. Jednak Pietro jest lepiej zorientowany: na gościńcu za miastem leżą masami walizki uciekinierów. Ludzie podjeżdżają małymi wózkami i zabierają rzeczy.
Siedzimy bezczynnie. Nikt nie ma nic ważnego do roboty. Z chwilą gdy ustaje obowiązek pracy i zarobkowania, życie mieszczańskie jest jakby wygasłe, prawie zapomniane. Każdy pomysł urasta do ogromnych rozmiarów, każde zdarzenie nabiera wielkiej wagi.
Brat Małgorzaty od kilku dni jest w mieście. Uciekł z obozu dla politycznie podejrzanych w środkowych Niemczech i ukrywa się w szpitalu w zachodniej części miasta. Narzeczona jego, która pracuje tam jako pielęgniarka, drży na myśl o kontroli i codziennie telefonicznie donosi, jak się powodzi “choremu dziecku”. Ona też opowiada, że na zachodnim przedmieściu rozgorzały walki.
Również i tu na południu słychać bez przerwy strzały artyleryjskie. Znowu zrobiło się niespokojnie, przez ulicę, wzdłuż domów wstrząsanych drżeniem, toczą się ciężkie czołgi, podobne do ruchomych pałaców lodowych, a na nich skamieniali i skostniali wartownicy w zaśnieżonych kożuchach, z soplami lodu na brodatych twarzach. I kolumny szybko maszerujących wojsk zdradzają, że wkrótce od południa ma nastąpić atak i że przegrupowanie znowu stało się konieczne.
Krążą pogłoski, że czołówki pancerne ze wszystkich stron nacierają na miasto. Jeśli nadejdą niezbędne posiłki, mogą wtargnąć w każdej chwili. Dzisiejszej nocy albo jutro może nastąpić rozstrzygnięcie.
Ciągle znowu “jutro” i to trwa już cały tydzień. Człowiek wciąż się wysila, aby wpaść na jakiś zbawienny pomysł i skrócić nie kończące się godziny oczekiwania.
Na ścianach domów i w oknach wystawowych pojawiają się ogłoszenia i rozporządzenia komendanta twierdzy i gauleitera. Podają do wiadomości, co w twierdzy podlega karze, a jest tego niemało; jakie są obowiązki mieszkańca twierdzy: uzbroić się w odwagę i ufność, wystrzegać się zdrajców, trzymać język za zębami - “wróg podsłuchuje!” być gotowym do czynu i do ostatniego tchu walczyć za Adolfa Hitlera.
Mnóstwo wielkich czerwonych plakatów podaje wiadomość o pierwszej egzekucji w twierdzy Wrocław, która odbyła się z wyroku sądu doraźnego. Wiceburmistrz miasta został stracony. Ludzie opowiadają sobie szeptem, że wiceburmistrz interweniował u gauleitera, aby cały obszar miasta ogłosić jako “miasto otwarte”. Zapewniłoby to wolny przemarsz wojskom nieprzyjacielskim, a miasto nie zniszczone w ciągu pięciu lat wojny w dalszym ciągu pozostałoby nietknięte.
Propozycja jest wprost potworna i stoi w niebezpiecznej sprzeczności z rozkazem Hitlera, aby pozostawiać wrogowi jedynie wypaloną ziemię.
Burmistrza Wolfganga Spielhagena prowadzono przez miasto przywiązanego do samochodu i stracono publicznie na rynku. Pluton egzekucyjny SS rzucił ciało przez balustradę mostu do Odry.
Odtąd każdy czuł na karku nabity rewolwer.
Publiczna egzekucja nie wywołuje ani w wojsku, ani wśród ludności cywilnej jawnego oburzenia, tylko uniżoną pokorę, która płynie z lęku przed śmiercią.
Spielhagen nie znalazł przyjaciół, którzy by się do niego przyznali i ofiara jego była daremna.
Obwieszczenie gauleitera potępia odwagę i humanitarność wojsk radzieckich, nazywa je zdradą i tchórzostwem. Nawet ci, którzy dotychczas jeszcze nie rozumieli powagi sytuacji, pojęli, że to piękne, duże, stare miasto zostało skazane na zagładę.
Oczekujemy z godziny na godzinę wezwania Heisiga, które z pewnością nadejdzie we właściwym czasie. Na nim można polegać. Od jego odwiedzin minęły dwa dni. Kalendarz wskazuje datę trzydziestego stycznia.
[…]

Odnośniki