Manila, Filipiny
Na tym etapie wojny na Pacyfiku, po tym jak udało się zdobyć Mariany i stamtąd od jesieni 1944 bezpiecznie bombardować Japonię z B-29, pozostało już tylko skuteczną blokadą morską pozbawić ją zdolności do stawiania oporu, zagłodzić wojnę. Tu kluczowe było przecięcie szlaków handlowych w rejonie Tajwanu. Można było tego dokonać na dwa sposoby:
- Tak jak proponowała US Navy, dzięki panowaniu na morzu przeprowadzić intensywną operację morską polegającą na minowaniu szlaków i wysyłaniu okrętów podwodnych. Było to mało spektakularne, tanie i szybkie. Do tego pozostawiało Filipiny na marginesie wojny.
- Generał MacArthur, od 1942 głównodowodzący sił alianckich na obszarze południowo-zachodniego Pacyfiku miał inny pomysł. Filipiny tradycyjnie były największą proamerykańską bazą wpływów w tej części Azji. Kiedy musiał się stamtąd wycofać, obiecał, że wróci. I rzeczywiście zrobił z powrotu wielkie widowisko. Przekonał Roosevelta do długiej, krwawej i spektakularnej drogi lądowej. Filipiny nie zostaną pominięte, będą w całości zdobyte przez potężnego sojusznika. Prasa będzie miała co relacjonować. Nie bez znaczenia będzie też bezpośredni wpływ na politykę powojennych Filipin.
Zaczyna się decydująca faza wojny o Filipiny, bitwa o Manilę. MacArthur w tym momencie nie wie, że głównodowodzący siłami japońskimi na Filipinach Tomoyuki Yamashita, nakazał opuścić stolicę. 31 stycznia Amerykanie wylądowali na największej wyspie Filipin Luzonie, na niej właśnie znajduje się Manila, stolica Filipin. Zmierzają do Manili, czy wejdą tam bez strat? Przecież miasto ma być opuszczone.
Otóż dowódca bazy morskiej w Manili kontradmirał Sanji Iwabuchi, nie zważając na rozkaz przełożonego, postanowił bronić się w mieście do ostatniego żołnierza. Dziś rozpoczyna się masakra w Manili (ang. Manila massacre aka Rape of Manila). Wojsko japońskie traktowało Filipińczyków jak podludzi, każdy pretekst stanowił powód do uznania za partyzanta i natychmiastowej egzekucji. Masowe mordy i taktyka spalonej ziemi miały być sposobem na utrzymanie pozycji.
Kiedy Amerykanie zetknęli się z wojskiem, które broni się za wszelką cenę, mając do wyboru, albo walczyć o każdy dom i tracić tysiące ludzi, czy po prostu zbombardować miasto i wziąć ruiny wybrali to drugie.
W ten sposób mieszkańcy stolicy Filipin znaleźli się między młotem a kowadłem. Bitwa potrwa cały miesiąc, a jej skutkiem będzie śmierć 100 tys. cywilów i zniszczenie całych dzielnic miasta. Zginie też 17 tys. żołnierzy japońskich i 1010 amerykańskich.
SIGABA
Podczas wojny powszechnie używano rotorowych (wirnikowych) maszyn szyfrujących. Niemcy mieli osławioną Enigmę, Brytyjczycy TYPEX, Amerykanie natomiast używali skonstruowanej przez Williama Friedmana maszyny SIGABA, w skrócie ABA, nazywanej też M-134-C. Jak się po wojnie okazało, niemieccy kryptoanalitycy uznali szyfry tego kryptosystemu za niemożliwe do złamania.
Ze względu na wagę utrzymania tajemnicy, maszyn tych strzeżono bardzo pilnie. W niektórych jednostkach znajdujących się na pierwszej linii na noc pakowano je w sejfy i wywożono głęboko na tyły. Stosowano trzy sejfy: do jednego pakowano samo urządzenie, do drugiego walce, a do trzeciego listę kluczy. Był to system działający skutecznie przez całą wojnę, nigdy żadna z nich nie została przejęta przez nieprzyjaciela. Aż nadeszła noc 3 lutego.
Dwaj starsi kaprale przewożący trzy sejfy z maszyną ABA należącą do 28 Dywizji zaparkowali ciężarówkę w pobliżu domu publicznego w Colmar (Francja). Po zakończeniu nieregulaminowej przerwy, kiedy wyszli, ciężarówki już nie było. Wszczęto alarm. Wszyscy odpowiedzialni za kryptosystem wpadli w panikę. Ike był wściekły. Colmar było blisko linii frontu i tylko 50 km od granicy szwajcarskiej. Podejrzewano, że niemieccy agenci z łatwością weszli w posiadanie najtajniejszego amerykańskiego urządzenia na kontynencie europejskim. Jak inaczej wyjaśnić zniknięcie ciężarówki? A gdyby Niemcy złamali amerykański kryptosystem podczas trwania operacji wojennej, skutki byłyby katastrofalne. Byłaby to spektakularna katastrofa i kompromitacja.
Sprawdzono, czy hitlerowska agentura w Szwajcarii nie świętuje sukcesu. W całej 6 Grupie Armii wszczęto gruntowne śledztwo w poszukiwaniu zaginionych sejfów z "tajnymi dokumentami". Ogłoszono, że znalazca nie będzie pytany o to, skąd ma sejfy, czy choćby wiedzę gdzie się znajdują, co więcej natychmiast pójdzie do cywila i wróci do domu. Całą okolicę przeczesały samoloty L-5. Cała 6 Grupa Armii musiała sprawdzić numery seryjne posiadanych ciężarówek, sprawdzono wszystkie drogi, pobocza i wraki. Przez de Gaulle'a sprawdzono, czy maszyny nie zostały przejęte przez francuski wywiad. Po trzech tygodniach do poszukiwań sformowano specjalny amerykańsko-francuski oddział pod dowództwem porucznika Granta Heilmana. Działania oddziału kontrwywiadowców zaczęły się od efektownej porażki: dwa używane przez nich jeepy zniknęły tak samo, jak ciężarówka.
Mimo usilnych poszukiwań nigdzie nie znaleziono ani ciężarówki, ani sejfów. Szwajcaria, Francja, własna flota, drogi, cmentarzyska wraków - wszystko to były ślepe tropy.
Po kilku tygodniach francuskie źródło doniosło, że w znajdującym się 15 km na północ mieście Sélestat w rzece Giessen w błocie leżą dwa sejfy. I rzeczywiście były to poszukiwane od sześciu tygodni sejfy z maszyną ABA. Ale tylko dwa! Gdzie jest trzeci? Sprowadzono nurków, a potem nawet zbudowano tamę, żeby przeszukać dno. Bez rezultatu. Wściekły Heilman zaczął grzebać w błocie i WTEM! dostrzegł błysk metalu! Trzeci sejf został znaleziony. Bingo! Był 20 marca 1945. Minęło czterdzieści pięć dni paniki. Heilman dostał awans na kapitana, a jego ludzie odznaczenia.
Rozpoczęto kolejne śledztwo, tym razem chodziło o wyjaśnienie, co właściwie zaszło. Okazało się, że francuski kierowca wojskowy po tym, jak stracił swoją ciężarówkę, "pozyskał" auto zastępcze od sojusznika. Żeby nie zostać oskarżony o kradzież sejfów, zrzucił je z kamiennego mostu do rzeki Giessen, a nadzwyczaj silny prąd zniósł je ok. 100 m i zagrzebał w błocie.
- Crypto Museum SIGABA
Słowacja
Drugi dzień włamania się do Słowacji od północy. I Czechosłowacki Korpus Armijny dociera do Liptowskiego Mikułasza i zaczyna bitwę o to miasto.
Bombardowanie Berlina
Brigitte Eicke, ekspedientka:
Musieliśmy stawić się na Rosenthalerplatz i budować barykady. Nastrój dopisywał. Chłopcy śpiewali. Nagle zawyły syreny.
Rano największy amerykański rajd na Berlin. Tysiąc bombowców B-17 i ponad 500 myśliwców P-51 Mustang w eskorcie. Straty: 19 bombowców i 5 myśliwców.
Decyzja o charakterze i przebiegu tego bombardowania zapadła na najwyższym szczeblu - osobiście rozkaz wydał głównodowodzący wojskami alianckimi generał Dwight Eisenhower. Amerykanie uważali, że przez Berlin właśnie transportuje się 6 Armia Pancerna kierowana z frontu zachodniego na wschodni, a zniszczenie jej w drodze, albo w ogóle samo zniszczenie berlińskiego węzła kolejowego będzie wielką pomocą dla sowieckiego sojusznika, który właśnie dotarł do Odry.
Nie udało się zniszczyć głównej magistrali kolejowej, kompletnemu zniszczeniu uległy dwa dworce w centrum miasta: Anhalcki i Poczdamski (wyłączony z użytku z powodu bombardowań jeszcze w 1944). Ze względu na charakter celu używano bomb burzących, a typowy dla bombardowań dywanowych rozrzut bomb zmienił misję w rzeź miasta. Szczególnie dotknięte zostały dzielnice Friedrichstadt, Luisenstadt w ścisłym centrum, oraz bardziej na wschód leżący Friedrichshain.
Jedną z bardziej znanych ofiar tego bombardowania jest Roland Freisler niesławny sędzia Trybunału Ludowego, hitlerowski kat w todze sędziego. Wiadomość ta błyskawicznie obiegła całe więzienie Plötzensee.
Dieter Borkowski, personel pomocniczy Luftwaffe:
W naszej jednostce wydarzyła się katastrofa. Bomba uderzyła w magazyn amunicji. Wybuchło 400 pocisków. Wszyscy moi koledzy z klasy nie żyją.
Ruth Andreas-Friedrich, dziennikarz:
Stacja metra Bayerischerplatz też została zniszczona. Pod gruzem leży kilkaset zabitych. Mężczyźni, kobiety i dzieci w ciszy czekają, aż zostaną odkopane zwłoki ich bliskich.
W wielu obszarach miasta pożary ciągnęły się jeszcze przez cztery dni, czasem kończąc się dopiero po zamianie całych kwartałów w popiół, granicą pożarów były cieki wodne i parki. Straż pożarna była bezradna. Służby miejskie ledwo działały. Prawie 3 tysiące zabitych, relatywnie niewielka - patrząc na skalę bombardowania - liczba ofiar wynikała właśnie z tego, że nie używano bomb zapalających. 120 tys. ludzi straciło dach nad głową.
Francois Cavanna, robotnik przymusowy:
Kilof uderza w coś miękkiego. Krzyczysz "Znalazłem kogoś!". Podbiega policjant, tylko Niemiec może dotknąć ciała Niemca. Chwytają go za nogi i wyciągają. Czasem noga odpada. Ktoś wymiotuje. Przynajmniej ma coś w żołądku.
Dworzec Anhalcki po wojnie został przywrócony do użytkowania w 1947, ale spory o podział Berlina i nowy porządek spowodowały dyskomunikację. Już w 1952 stał się niepotrzebny. W 1960 został wysadzony w powietrze i teraz na Askanischer Platz na Kreuzbergu stoi osamotniona fasada dworca.
W październiku 2020 Bundestag uchwalił powstanie pomnika polskich ofiar hitleryzmu (Polen-Denkmal). Prawdopodobnie będzie miał charakter centrum dokumentacyjnego i monumentu. Na lokalizację wybrano właśnie ten plac. Jest to przy Stresemannstraße, która prowadzi z południa na Potsdamerplatz, więc z punktu widzenia polskiego turysty lokalizacja jest optymalna.
Dowodzący bombardowaniem pułkownik Robert Rosenthal z 100 Grupy Bombowej wykonał zadanie, mimo że jego samolot wskutek bezpośredniego trafienia stanął w płomieniach jeszcze przed nalotem na strefę celu. Płonąc, zrzucili bomby, a potem lecieli na wschód, tak daleko, jak się dało. Rosenthal czekał, aż cała załoga wyskoczy, sam wyskoczył na końcu, w ostatniej chwili, tuż przed eksplozją maszyny na wysokości zaledwie 300 metrów. Zostali podjęci przez Armię Czerwoną i wrócili do swoich. Po wojnie był pomocnikiem prokuratora na procesie norymberskim i przesłuchiwał Hermanna Göringa. Zmarł w 2007 w wieku 90 lat.
Reichsbank
Z ponad 2 tys. bomb 21 spadło na siedzibę Reichsbanku (nowy, gigantyczny budynek zbudowany już dla hitlerowskiego banku), centralnego banku Niemiec. Wszyscy pracownicy zdążyli ukryć się w podziemiach, ale zniszczenia były poważne. Budynek nie nadawał się do użytku. Był to dla władz wyraźny sygnał, że skarb Rzeszy jest zagrożony. Nikt jeszcze nie myślał o oblężeniu Berlina przez Armię Czerwoną, trzeba było ratować skarb przed bombami. W wojennym chaosie pospiesznie przygotowano plan ewakuacji i zaczęto go realizować tydzień później - 9 lutego wyjechał z Berlina pierwszy pociąg specjalny.
Na skarb Rzeszy składały się łupy z całej okupowanej Europy, określane umowną nazwą Raubgold (pl. skradzione złoto). Łącznie warte prawie 800 mln dolarów (15 mld dolarów wedle obecnej wartości).
- 80 ton złota przejętego w wyniku Anschlussu Austrii
- narodowy majątek Czechosłowacji (2,5 mln dolarów), Węgier (32 mln dolarów), Holandii (190 mln dolarów), Belgii, Francji, Jugosławii, Grecji i Norwegii
- depozyty złota Belgii (225 mln dolarów) i Włoch (100 mln dolarów)
- majątek skradziony niemieckim Żydom
- waluty skonfiskowane od więźniów obozów koncentracyjnych o wartości ok. 40 mln dolarów
- majątek innych rządów i osób prywatnych zrabowany m.in. w Holandii, Albanii czy też ZSRR
Zbudowana w latach 1934-40 siedziba Banku Rzeszy (Reichsbank) - Haus am Werderschen Markt; po lewej na kanale charakterystyczny Jungfernbrücke.
W okresie powojennym 1959-90 siedziba Komitetu Centralnego SED, obecnie MSZ.
Źródło: Wikipedia Von Bundesarchiv, Bild 183-FO427-202-001 / Koard, Peter / CC-BY-SA 3.0, CC BY-SA 3.0 de, Link
Wrocław
We Wrocławiu zostaje ogłoszona zmiana na stanowisku komendanta
Do Grupy Korpuśnej Wrocław.
Z powodu choroby zasłużonego Generalmajora Krausego stała się konieczna zmiana na stanowisku komendanta Twierdzy Wrocław. Dnia 3 lutego 1945 roku o godzinie 10.00 nowym komendantem Twierdzy Wrocław został mianowany pułkownik von Ahflen. Z rozkazem "Nie tylko wytrzymać, lecz także uderzać!"
Heil Hitler!
Generał Koch-Erpach dowódca odcinka obronnego Wrocław.
Oddział saperów uzbrojonych w miotacze ognia pod dowództwem kapitana Eberharda Seifferta przy poważnym wsparciu artylerii zlikwidował w nocy przyczółek w Radwanicach.
Zaczyna się atak lotniczy na Wrocław. Hugo Hartung:
Ognisty spektakl wczorajszego wieczoru przerósł wszystko, co do tej pory widzieliśmy. Sowieckie samoloty odpalały nad centrum miasta rakiety świetlne i choinki. Mogliśmy obserwować jak małe rosyjskie "maszyny do szycia" pikowały i szyły amunicją smugową ulice oraz place Breslau. Po raz pierwszy widzimy też w mieście ogromny pożar.
Jeszcze wiele razy będzie okazja pisać o tym samolocie. Chodzi tu o Po-2 tzw. kukuruźniki, prymitywne w konstrukcji i śmiertelnie niebezpieczne samoloty uzbrojone w karabin maszynowy SzKAS kalibru 7,62 mm o szybkostrzelności 1800 strzałów na minutę, co oznaczało 30 pocisków na sekundę. To więcej niż osławiona "krajzega Hitlera" czyli MG 42, do dziś używana w NATO jako MG 3 (mamy je na czołgach Leo). Właśnie dlatego, że był taki powolny, był trudny do zestrzelenia przez dużo szybsze myśliwce, poza tym w tym czasie niemieckie myśliwce już na wschodzie raczej nie latały. Ze względu na charakterystyczny dźwięk silnika nazywano je "maszynami do szycia" (niem. Nähmaschine).
Kolejna egzekucja wrocławskiego urzędnika - kierownika obwodowej NSDAP z Kleciny Paula Gückela, który wraz z burmistrzem Kleciny Eugenem Pfanzem wyjechał z Wrocławia. Hanke pisze, że Gückel dla prywatnych interesów wyjechał do Chojnowa, czym naraził zajmującą Klecinę jednostkę Wehrmachtu na trudności i nie zapewnił pomocy "jakiej ojczyzna winna okazać walczącej armii".
Burmistrz Eugen Pfanz zostanie rozstrzelany za trzy dni.
Dziś rozstrzelano 5 cudzoziemców (m in Albert Riss, Andri Vavenne, Andre Masophir). Zarzucono im plądrowanie i przygotowywanie pomocy dla wroga.