Festung Breslau 1945 täglich

wojenna kronika zagłady

11 marca 1945, niedziela

Im wcześniej przyjdą Rosjanie, tym rychlej skończy się dzieło niszczenia

Aktualizacja: 2022-03-11

Powrót do strony głównej Bloga

Amerasia

Dziś agenci OSS włamali się do nowojorskiego biura Amerasii i odnaleźli setki tajnych dokumentów pochodzących z Departamentu Stanu, Marynarki i... samego OSS. To już nie był jeden artykuł, ale potężny wyciek dokumentów o nieznanym jeszcze źródle. Wszyscy pracownicy Amerasii znaleźli się pod obserwacją.

Ustalono, że najbardziej podejrzanym jest Jaffe, w Waszyngtoonie i nowym Jorku spotykał się najpierw ze specjalistą od spraw chińskich Departamentu Stanu Johnem S. Servicem, a potem udawał się do sowieckiego konsulatu. Odbywał też wielogodzinne rozmowy z sekretarzem Komunistycznej Partii USA (Communist Party USA) Earlem Browderem oraz Tung Pi-wu, chińskim komunistycznym delegatem do powstającej właśnie ONZ.

Ponieważ sprawa była rozwojowa, włamali się jeszcze raz do biura Amerasii i umieścili podsłuch.

6 czerwca 1945 FBI aresztowało Jaffe, Mitchella, Larsena, Rotha, Gayna i Service'a. Z biur Amerasii jako materiał dowodowy zabrano w sumie 1700 tajnych dokumentów Departamentu Stanu, Marynarki, OSS i Biura Informacji Wojennej (United States Office of War Information). Ponieważ nie było dowodu, że ktokolwiek działał na polecenie obcego wywiadu, sprawa nie dotyczyła szpiegostwa a tylko nielegalnego wejścia w posiadanie tajnych dokumentów. Dla przykładu Service przekazał Jaffe 8 dokumentów, kopii własnych raportów o sytuacji w Chinach, które nie zwierały żadnych tajnych danych. Nie został nawet oskarżony.

Z Jaffe FBI musiało zawrzeć ugodę, bo jego prawnik dowiedział się że włamanie było nielegalne, co sprawiało że wszystkie zdobyte tam dowody są bezwartościowe. Przyznał się do winy i zapłacił 2,5 tys. dolarów. Larsen 2 tys. dolarów. Sprawa przeciwko Rothowi została umorzona.

Tak więc w sumie akurat w tej sprawie skończyło się na niczym. Nie złapano szpiegów, nie odkryto siatki. Ale wydarzyło się coś znacznie ważniejszego niż ujawnienie wycieku tajnych dokumentów i kilku komunistycznych agentów. Agencje kontrwywiadowcze USA zostały postawione w stan alarmu. Zaczęła się zupełnie inna polityka w sprawie domniemanych i prawdziwych agentów sowieckich. Senator Joseph McCarthy wiele razy wspominał o sprawie Amerasii jako o początku walki Ameryki z komunistyczną infiltracją.

Sprawa ta była jeszcze kilka razy przedmiotem badań komisji senackich. W latach 50. odtajniono wszystkie dokumenty, a w 1970 ukazał się raport "The Amerasia Papers: A Clue to the Catastrophe of China".

Kamikaze

Na wyspach Karolinach jest atol Ulithi, znajduje się mniej więcej w połowie drogi pomiędzy Australią a Japonią. Podczas wojny Japończycy umieścili tam stację pogodową i niewielką jednostkę wojskową. We wrześniu 1944 praktycznie bez walki została zdobyta przez Amerykanów. Statek badawczy USS Sumner przeprowadził rekonesans i okazało się, że jest to doskonałe miejsce na tymczasową bazę morską. Nie ma zaplecza remontowego, ale jest tam dość miejsca nawet na 700 statków, czyli więcej niż Pearl Harbor. Na czas wojny krajowcy zostali przeniesieni w inne, bezpieczne miejsce i cały atol został zajęty przez US Navy.

Więcej na ten temat w osobnym artykule: Wojna na Pacyfiku 1945

Podczas końcowej fazy wojny na Pacyfiku była to największa baza morska, stanowiąca zaplecze operacji od czasu bitwy w zatoce Leyte po bitwę na Okinawie.

20 listopada bazę zaatakowały torpedy załogowe Kaiten (pl. odwrócenie woli niebios) wystrzelone z dwóch okrętów podwodnych. Zatopiły tankowiec USS Mississinewa. Zginęło 63 marynarzy.

Kolejny atak w styczniu 1945 został zakończony zatopieniem japońskiego okrętu podwodnego I-48 z 122 ludźmi na pokładzie.

Dziś z południowej Japonii wystartowały samoloty kamikaze w misji Tan No. 2. Jej celem było zniszczenie floty zacumowanej na kotwicowisku przy atolu. 24 dwusilnikowe Yokosuka P1Y i 6 łodzi latających.

Do celu dotarły tylko dwa bombowce. Ich atak był zupełnym zaskoczeniem. Jeden z nich trafił w lotniskowiec klasy Essex, USS Randolph, który pomimo zaciemnienia miał oświetlony pokład, powodując niewielkie zniszczenia i zabijając 26 marynarzy. Japończycy stracili 60 lotników zabitych i 13 samolotów.

13 marca 1945 było tam 647 statków, a do czasu ataku na Okinawę ich liczba wzrosła do 722.

Pod koniec czerwca podwodny lotniskowiec I-400 wycofał się z misji na Kanał Panamski, żeby zaatakować atol Ulithi, ale zanim dotarł do celu, armia japońska skapitulowała.

Historia tej bazy morskiej jest mało znana, bo w ogóle jej istnienie było tajemnicą wojskową, dlatego nie zaistniała w mediach podczas wojny. A kiedy została odtajniona, media zajmowały się już innymi sprawami. Ale przez siedem miesięcy wielka laguna w atolu Ulithi była największą bazą morską na świecie.

Walter Hohmann

W wyniku stresu doświadczonego podczas bombardowania Essen w szpitalu umiera Walter Hohmann z wykształcenie architekt, ale z pasji jeden z najważniejszych teoretyków i twórców kosmonautyki.

Należał do Towarzystwa Podróży Kosmicznych (niem. Verein für Raumschiffahrt) powstałego we Wrocławiu w 1927. Opracował teoretyczne podstawy podróży między planetami układu słonecznego. W antologii Towarzystwa z 1928 napisał rozdział zatytułowany "Fahrtrouten, Fahrzeiten und Landungsmöglichkeiten", w którym przedstawia pomysł lądownika księżycowego - później wykorzystany podczas Projektu Apollo.

Kiedy w latach 30. prace Towarzystwa zaczęły być przejmowane przez wojsko, zrezygnował ze współpracy, nie chcąc mieć nic wspólnego z militarnym wykorzystaniem techniki rakietowej.

Kołobrzeg

Trwa bój na przedmieściu lęborskim. Dochodzi do tragicznego błędu podczas przygotowania artyleryjskiego. Przemieszane w toku walk polskie pułki są ostrzeliwane przez polską artylerię strzelającą ogniem pośrednim. Wyciągnięte są konsekwencje personalne.

Podciągnięto artylerię bezpośrednio w strefę walk. Teraz artyleria będzie strzelać na wprost.

Dowództwo podzieliło obszar walk na sektory. Wiadomo, że miasto będzie zdobywane sektor po sektorze, dom po domu, piętro po piętrze.

Żołnierze otrzymują okólnik o walkach miejskich:

Wdzieraj się śmiało do domu. Wewnątrz domu działaj granatem, bagnetem i kolbą. Wyważaj drzwi kolbą. Z boku, zza ściany, poprzez drzwi możesz być ostrzelany z wnętrza pokoju. Zdobyty dom przetrząśnij od piwnicy aż po strych.

Wszystko to znamy bardzo dobrze z Wrocławia.

14 pułk naciera na linii ulicy Trzebiatowskiej. Niemiecka barykada na wysokości stacji benzynowej zostaje rozbita artylerią, Polacy posuwają się w stronę Białych Koszar.

Gdańsk

Kolejny tytuł ze stajni Borejszy, ukazująca się od lutego 1945 "Gazeta Lubelska" z 11 marca donosi:

Naczelny wódz Armii Czerwonej marszałek Związku Radzieckiego Józef Stalin w rozkazie skierowanym do dowódcy Drugiego Frontu Białoruskiego, marszałka Rokossowskiego i Szefa Sztabu generała pułkownika Bogolubowa wyróżnił wojska Drugiego Frontu Białoruskiego, które, kontynuując natarcie w kierunku Gdańska, zajęły miasta Lębork i Kartuzy, ważne węzły komunikacyjne i punkty oporu przeciwnika. Zwycięstwo to zostało uczczone w Moskwie 20 salwami z 22 dział.

O Gdańsk będzie walczyć 2 Front Białoruski marszałka Rokossowskiego. Linia demarkacyjna pomiędzy frontami idzie na Kołobrzeg.

Wroclaw

W liturgii chrześcijaństwa zachodniego czwarta niedziela Wielkiego Postu nosi nazwę laetare (radosna) od słów "Laetare, Ierusalem..." (Radujcie się wraz z Jerozolimą; Iz 66,10) rozpoczynających antyfonę na rozpoczęcie mszy św. tego dnia. Tej niedzieli ksiądz, zarówno katolicki jak i luterański, na znak radości może ubrać różowy ornat, róż - jako zmieszanie kolorów białego i fioletowego - symbolizuje chwilę wytchnienia podczas pokuty. Na ołtarzu w kościołach protestanckich zwyczajowo umieszcza się w tę niedzielę kwiaty. Wytchnienie, radość wiązane z tym dniem biorą się stąd, że koniec postu i święta wielkanocne są już blisko. My, 75 lat później wiemy, że niedziela i poniedziałek wielkanocne tamtego roku były największym koszmarem, jaki spadł na Wrocław w całej jego historii. A po nim nastąpi jeszcze jeden miesiąc nieprzerwanej zagłady.

Peikert:

Ta niedziela w normalnych czasach z radosną nutą "niedziela laetare" była dotychczas najcięższym dniem, jaki przeżyć musiał Wrocław w okresie oblężenia. Od godz. 8 rano do późnej nocy krążyły nad miastem niemal bez przerwy nieprzyjacielskie eskadry lotnicze, zasypując nieustannie całe miasto bombami i ostrzeliwując z broni pokładowej. Szczególnie straszna była akcja z użyciem broni pokładowej, która w tym dniu siała wszędzie największe spustoszenie, zwłaszcza gdy idzie o dachy i okna, oraz pociągnęła za sobą wiele śmiertelnych ofiar w całym mieście. [...] Komendant twierdzy liczy na pewną odsiecz naszych wojsk dla Wrocławia. Takimi nadziejami karmiono dotąd zawsze nasze oddziały, ilekroć znalazły się w okrążeniu bez nadziei ratunku, począwszy od Stalingradu po Poznań, Grudziądz i obecnie Wrocław. Nie mamy już zaufania ani odwagi, by w to uwierzyć; i cóż za korzyść dla miasta, gdyby nadeszła odsiecz? Nie ocalałoby przez to od zniszczenia. Im wcześniej przyjdą Rosjanie, tym rychlej skończy się dzieło niszczenia, którego sprawcą jest przede wszystkim nasze dowództwo. Wszystkie bowiem podpalenia, całe spustoszenie budynków i urządzeń komunalnych pochodzi bezpośrednio od naszego dowództwa. To właśnie jest przygnębiające, a dowództwo poświęca znów całe miasto z całym jego pięknem, jego kulturą, wiekową tradycją i egzystencją bez możliwości sprowadzenia jakiejkolwiek odmiany w losach wojny. Naród niemiecki zaś stoi wewnętrznie obezwładniony wobec takiego obłędu niszczenia. W tym objawia się cały ogrom jego upadku duchowego. [...]
Wielkanoc już bliska. W jaki sposób będziemy ją obchodzić tego roku w naszym mieście? Aby położyć kres spustoszeniu, należałoby sobie życzyć, by Rosjanie zdobyli Wrocław, co jest gorącym pragnieniem wszystkich mieszkańców, wyjąwszy kilku bonzów partyjnych. Im dłuższe bowiem oblężenie, tym większe zniszczenia od własnych oddziałów. Pamiętajmy o oddziałach podpalaczy, pamiętajmy o pasie startowym między Scheitnigerstern a Fürstenstraße, pamiętajmy o podpaleniu Gartenstraße i ulic na południe od Dworca Głównego; a o ileż więcej zniszczeń poczyniły nieprzyjacielskie samoloty.

Lisunow Li-2

Lisunow Li-2 w pekińskim muzeum lotniczym.
By aeroprints.com, CC BY-SA 3.0(https://creativecommons.org/licenses/by-sa/3.0), Link

Peikert tak samo, jak nie zna przyszłości, nie wie jeszcze jednej rzeczy, jest to tajemnica wojskowa, ale można było się jej domyślić z dotychczasowego przebiegu wojny: sowieci nie dysponują flotyllą bombowców porównywalną z brytyjską czy amerykańską, a nawet gdyby takową mieli, z frontowych lotnisk nie da się poderwać kilkuset samolotów na raz.

Natomiast nie było wyraźnej różnicy w udźwigu. Samoloty użyte podczas nalotów na Drezno mogły przenosić odpowiednio:

  • brytyjski Avro Lancaster sześć (ale to w ogóle był wyjątkowy samolot, to właśnie z niego zrzucano bomby sejsmiczne, takie jak Tallboy)
  • amerykański B-17 dwie (na krótkim dystansie ponad trzy) tony bomb.

Dla porównania brytyjskie Vickers Wellington: 2 tony, de Havilland Mosquito 1800 kg.

Tymczasem te, którymi dysponowała we Wrocławiu 2 Armia Lotnicza:

  • Pe-2 1600 kg
  • B-25 2700 kg
  • Li-2 (DC-3) 2 tony bomb.

Na trzy, dwa bombowce to konstrukcje amerykańskie, jedna licencyjna, druga otrzymana w ramach Lend-Lease. Sowieci w ogóle nie rozwijali bombowców strategicznych, jednym z powodów dla których w ogóle byli w stanie prowadzić tę wojnę było to, że ograniczali się do rzeczy niezbędnych.

Zwraca uwagę pierwszy raz wyrażone życzenie by w końcu ta niesłużąca już żadnym celom zagłada ludzi i miasta zakończyła się jak najszybciej w jedyny możliwy sposób, skoro innego nie ma - zwycięstwem Armii Czerwonej.

Tę kronikę zagłady zaczyna się w pierwszej połowie stycznia, dotąd wiele razy Peikert wyrażał niepokój o przyszłość, z grozą opisywał makabryczną ewakuację, a w rzeczywistości wygnanie cywilów na mróz.

W ciągu tych dni niepokój zamienił się w złorzeczenie człowieka pozbawionego nadziei. Dziś widząc codzienną egzekucję dokonywaną i przez sowietów i przez hitlerowców czyni życzenie, że jeśli twierdza ma paść, to niech padnie jak najszybciej, bo każda zmiana będzie zmianą na lepsze.

W kategoriach narodowego socjalizmu właśnie dopuścił się zdrady stanu, dokonał myślozbrodni i zapisał ją na papierze. Jak Winston Smith z "1984", który w jedynym miejscu, do którego Wielki Brat nie miał dostępu, pisał pamiętnik. Oczywiste jest to, że musiał swój dziennik ukrywać, pisać w de facto konspiracji. Jak wiele pominął, jak wiele wypowiedzi ocenzurował, nie chcąc, by przypieczętowały czyjś los, jeśli jego pamiętnik wpadnie w ręce gestapo, możemy się tylko domyślać. Wykończony wyczerpującą pracą, stresem, brakiem snu, codziennym nieznajdującym już żadnego ukojenia przerażeniem znajduje regularnie, każdego dnia, dość czasu, by w jakimś ukrytym zakątku spisywać swoje obserwacje i myśli. Staje się to trochę ucieczką, a trochę terapią. Na papier może przelać to, czego nie może wprost powiedzieć swoim parafianom.

Jego kolega po fachu, ksiądz luterański, Ernst Hornig:

Dzień 11 marca- czwarta niedziela Wielkiego Postu - przyniósł tak intensywne ataki lotnicze oraz tak gwałtowny ostrzał artyleryjski i bombardowania, jakich Wrocław dotychczas jeszcze nie przeżył. Dzień ten komendant twierdzy ogłosił dniem pamięci o bohaterach i zarządził odprawienie uroczystości w poszczególnych jednostkach.

To samo pisze Hugo Hartung:

Wczorajsza niedziela była okropna. Rosyjskie samoloty szturmowe prawie cały dzień kosiły naszą dzielnicę, w przerwach zaś maszyny bojowe zrzucały bomby. Piasek z okiennych szańców nierzadko rozsypywał się nam po łózkach, których tego dnia nie opuszczaliśmy. Brakowało też prądu.

O tych "okiennych szańcach" jeszcze napiszę, stanowiły jeden z elementów codzienności oblężonych.

Dziarski esesman Hendrik Verton opisuje swoje męskie spotkanie z przyjacielem, daleko na bezpiecznych tyłach:

Po trzech dniach zostałem zwolniony ze szpitala i kulejąc udałem się do osiedla mieszkaniowego Popowice, aby ponownie zameldować się do służby Obsługa była zakwaterowana w dużym, wielopiętrowym budynku przy Małopanewskiej. Był tam tez mój przyjaciel Georg Haas, podoficer gospodarczy kompanii, który ucieszył się z mojego przyjścia. Teraz nie było wątpliwości, gdzie będzie znajdowało moje łóżko. Było to w jego mieszkaniu, w jego domu. Kiedy on w ciągu dnia był zajęty swoimi obowiązkami, to pomagałem mu w przygotowaniu listów z zawiadomieniem o śmierci podpisywanych przez dowódcę kompanii.[...] Los człowieka można często śledzić poprzez album ze zdjęciami. Ja miałem taką okazję w mieszkaniu Georga. Byłem bardzo wzruszony, kiedy przeglądałem znaleziony tam gruby album fotograficzny. Każde zdjęcie było tak starannie i dokładnie opisane, że mogłem sobie wyobrazić scenerię w jakiej je wykonano. Śledziłem los tej młodej rodziny i choć nieznanej mi, to jednak wszystko o niej wiedziałem.[...] Pośród dobytku w salonie znajdował się gramofon, z którego chętnie korzystaliśmy, słuchając nowych przebojów i muzyki wojennej. Włączanie tej maszyny po szklance czerwonego, wytrawnego wina, które Georg załatwił gdzieś na mieście, było czasami problemem".

Nie zauważa żadnych samolotów wroga, bombardowania, ani terroru. Nie troska go sens walki i poświęcenia. Giną ludzie, ale przecież to wojna. Problem to jest, kiedy po kilku szklankach wina gramofon staje się trudny w obsłudze.


Powrót do strony głównej Bloga